wtorek, 31 grudnia 2013
23 i półgodziny do Sylwestra
Dziś miałam wieczorne odwiedziny,koleżanki z dawnych szkolnych lat,ktora mieszka na stałe w UK.Od pewnego czasu sie widujemy,jak tylko ona przyjeżdza do rodziców, to i ja cieszę się na nasze spotkanie i na nie liczę.
Bardzo ono było mi dziś potrzebne,bo czuję się samotna.Swięta zawsze wprowadzają mnie w taki nastrój,
a im Sylwester blizej tym ja smutniejsza.
Każdego roku odczuwam brak kogoś dla siebie,kto chciałby spędzić ten wieczór w moim towarzystwie.
Ale bąć co bąć jestem trochę ciężarem niż frajdą do towarzystwa,zdaję sobie z tego sprawę.Trzeba przy mnie poskakać,znieść,gdzieś ze mna przejść,lub ewentualnie wtarmosić do samochodu i zawieść i znów wyjać i znów posadzić na wózek,ubrać w kurtkę i rozebrać ją. Sami widzicie za dużo zachodu...Jestem nudziarą ,a kto chce w Sylwestrową noc spędzić z nudnym człowiekiem.W grupie byłoby rażniej. ..
Jestem jak Irena Kwiatkowska, która mówiła o sobie,że ona zawsze była ciekawa świata i wszystko musiała dotknąc,powąchać ,posmakować ,doświadczyć.Taki miała apetyt na życie.Ze mną jest podobnie.
Nigdy nie byłam na żadnej zabawie noworocznej,czy karnawałowej.Na pierwszej domówce w swoim życiu byłam w tym roku. Nie miałam swojej 18-stki i na zadnej nie byłam...Więc chcę dotchnąć i posmakować prawdziwej Sylwestrowej zabawy,poczuć śmiech i radość ,z radości przebywania z drugim człowiekiem,nie jednym ale choc dwoma... Wspólnie z usmiechem odliczać 10 ,9,8,7,6,4,3.... i krzyczeć Szczęśliwego Nowego Roku ! w miłym towarzystwie.
Mój poprzedni post miał 53 wyświetleń,to chyba znaczy,że ktoś tu jednak zagląda...,tylko po czym to wiadomo ,że to on był czytany i wyświetlany tyle razy??
czwartek, 26 grudnia 2013
Już prawie po...
Tak,tak,już prawie po świetach,jutro wiekszość osób wróci do pracy.Ja jednak jeszcze przeciągnę świetowanie do Sylwestra....
W tym roku Mikołaj bardzo mnie obdarował.Czyżby uznał,że byłam dostatecznie grzeczna??
Naprawdę nie wiem,w każdym bądz razie zostałam obdarowana przez wiele osób.
Przed świetami dużo pracowałam ,ponad siły i niestety ,,otpręzenie''
a raczej stres wyszedł w sama wigilię.Byłam małomówna ,zmeczona i syta od samego powietrza.
Przed świetami dużo pracowałam ,ponad siły i niestety ,,otpręzenie''
a raczej stres wyszedł w sama wigilię.Byłam małomówna ,zmeczona i syta od samego powietrza.
Skubnełam wigilijnych potraw bo wypadało,choć po kilku lyżkach owocowej zupy już czułam się najedzona.
Bratowa zrobiła panna cotta ktorą tak lubię .I co miałam odmówić?
Leżałam ,wiec myslałam,że cieżkość mi przejdzie ,no ale tylko pogorszyłam sprawę.
Zjadłam...Powrót do domu nie był zbyt miły dla moich trzewi i żoładka...
Muszę jakoś wykabinować by na przyszły rok przed świetami mieć wolne i nie pracować.Prezenty porobie [jesli jakieś będę robić] w ciagu roku; nawet już mam pomysły. Dzieki Bogu powaznie nie zachorowalam
jak to bywało kiedyś...Jednak mam nowo-stare problemy,z jedzeniem oraz piciem.
Jedzenie nie sprawia mi przyjemności,bo po nim czuje sie żle,łomocze mi serce i czuje jakbym biegła.
Jem więc mało a jesli wiecej to tylko gdy leże. Lubiłam jeść ,ale po za domem zwyczajnie nie mogę ,
Jem więc mało a jesli wiecej to tylko gdy leże. Lubiłam jeść ,ale po za domem zwyczajnie nie mogę ,
bywa to bardzo przykre i kłopotliwe...Przykre gdy jest sie w towarzystwie i przyjaciele czestują ,
specjalnie szykują jedzenie...
specjalnie szykują jedzenie...
Chciałabym jak człowiek przyjmować pożywienie,kosztować,śmiać się w pozycji pionowej .
Nie martwić się ,że zaraz poczuje ucisk i bede zwracać...Przez to jem coraz mniej..
Nie martwić się ,że zaraz poczuje ucisk i bede zwracać...Przez to jem coraz mniej..
Na Sylwestra nic nie przewiduję wedle tradycji.
Jedyne co wedle niej zrobie to wyjdę na balkon by popatrzec w niebo na tak ulubione
przeze mnie fajerwerki.
Poprawiam ten tekst by jakos byl zwarty ,ale im bardziej poprawiam to tym gorzej wizualnie wyglada.Nie pojmuję czemu. :-(
przeze mnie fajerwerki.
Poprawiam ten tekst by jakos byl zwarty ,ale im bardziej poprawiam to tym gorzej wizualnie wyglada.Nie pojmuję czemu. :-(
środa, 18 grudnia 2013
Mróweczka
Moje ostatnie tygodnie,a w zasadzie już prawie
3 miesiące dzień w dzień pracuję.
Siedzę po wiele godzin i pracuję artystycznie.
Obecnie robię prezenty dla najbliższych. I gonię się z czasem.
Już niedługo meta i chyba czas wygra, ale drugie miejsce
nie jest takie złe. Lubię gdy wszystko mi się udaje,
to co sobie wymyślę,zaplanuję. Nie lubię rezygnować
z obranych ścieżek,gdy muszę to zrobić bywam rozdrarzniona.
Najgorsze jest też ,gdy kupi się coś co ma nam służyć
do naszej pracy i za chiny ludowe nie można tego znaleść ,
gdzie to schowaliśmy.Najpierw się człowiek wścieka,
a póżniej opadają ręce i przychodzi pogodzenie z faktem.
Ciekawa jestem gdzie ja znajdę tą serwetkę.
Ciekawe gdzie to dostępne miejsce jest...
Dziś pracowałam najdużej ,8 i pół godziny.
Teraz choć dochodzi 3 w nocy , czuje tylko leciutkie znużenie.
Jem .Wiem ,wiem, po nocach się nie je.
Bardzo się cieszę,że mimo tak wielkiego wysilku
i eksplatacji mojego organizmu przez tak wiele tygodni
jestem zdrowa.W mienionych latach wysiłek oznaczał chorobę.
Teraz jest inaczej. I to mnie bardzo cieszy.
Niedługo Święta Bożego Narodzenia
i Nowy Rok
życzę wam z tej okazji
dużo zdrówka,pogody ducha,
spełnienia marzeń ,
realizowania wytyczonych
sobie celów
i sukcesów na różnych polach życia.
3 miesiące dzień w dzień pracuję.
Siedzę po wiele godzin i pracuję artystycznie.
Obecnie robię prezenty dla najbliższych. I gonię się z czasem.
Już niedługo meta i chyba czas wygra, ale drugie miejsce
nie jest takie złe. Lubię gdy wszystko mi się udaje,
to co sobie wymyślę,zaplanuję. Nie lubię rezygnować
z obranych ścieżek,gdy muszę to zrobić bywam rozdrarzniona.
Najgorsze jest też ,gdy kupi się coś co ma nam służyć
do naszej pracy i za chiny ludowe nie można tego znaleść ,
gdzie to schowaliśmy.Najpierw się człowiek wścieka,
a póżniej opadają ręce i przychodzi pogodzenie z faktem.
Ciekawa jestem gdzie ja znajdę tą serwetkę.
Ciekawe gdzie to dostępne miejsce jest...
Dziś pracowałam najdużej ,8 i pół godziny.
Teraz choć dochodzi 3 w nocy , czuje tylko leciutkie znużenie.
Jem .Wiem ,wiem, po nocach się nie je.
Bardzo się cieszę,że mimo tak wielkiego wysilku
i eksplatacji mojego organizmu przez tak wiele tygodni
jestem zdrowa.W mienionych latach wysiłek oznaczał chorobę.
Teraz jest inaczej. I to mnie bardzo cieszy.
Niedługo Święta Bożego Narodzenia
i Nowy Rok
życzę wam z tej okazji
dużo zdrówka,pogody ducha,
spełnienia marzeń ,
realizowania wytyczonych
sobie celów
i sukcesów na różnych polach życia.
poniedziałek, 18 listopada 2013
Takie moje
Za horyzontem,za horyzontem
widzę twoją twarz,
za horyzontem, za horyzontem
jest gdzieś mój świat.
Z horyzontem marzeń
wirują światła barw ,
Nadzieja miłości,
spotkania smaku słodkich warg...
Takie moje pisane z potrzeby serca,
to nie wiersze,bo pisać ich nie umiem.
to nie wiersze,bo pisać ich nie umiem.
Po prostu piszę ,bo w danej chwili tak potrzebuję
czwartek, 7 listopada 2013
Zaduszkowe muzykowanie
Byłam na koncercie Nocnej Zmiany Blusa
w naszym domu kultury.
w naszym domu kultury.
Dotarłam na koncert jako pierwsza z pierwszych
i zostałam przywitana
i zostałam przywitana
przez drektorka tejże instytucji .
Trochę byłam zdziwiona,że pamięta
Trochę byłam zdziwiona,że pamięta
moje imię, bo styczności ze sobą nie mamy.
Zdjęcia są kiepskie ,bo jak to ja zwyczajnie
wstydziłam się je robić.
wstydziłam się je robić.
Siedziałam w pierwszym rzędzie,
bardzo ,bardzo blisko sceny.
bardzo ,bardzo blisko sceny.
Aż troszkę przyguchłam po koncercie .lol
Ten pan perkusista podobny jest trochę do Banderasa,serio.
Koncert był super,szkoda, że taki krótki.
Oczywiście trwał 1,5 godz
jeśli dobrze pamiętam. Jednak było tak fantastyczny,
że mi było za krótko.
Koncert był super,szkoda, że taki krótki.
Oczywiście trwał 1,5 godz
jeśli dobrze pamiętam. Jednak było tak fantastyczny,
że mi było za krótko.
wtorek, 5 listopada 2013
Moi Kochani
Chcę wszystkim bardzo serdecznie podziękować za przekazywanie na moją rzecz swojego 1% podatku .
Dzięki wam wszystkim ,serdecznym mi osobom zebrałam w tym roku 4562,06
Bardzo bym chciała w przyszłym roku wyjechać z koleżankami nad morze do sanatorium .
Jesli otrzymam dofinansowanie z Pcpr-u i dołożę resztę z 1% to kolejny rok będę mogła cieszyć
się dwoma tygodniami niezależnosci.Tą niezależność daje mi mój ukochany wózek elektryczny oraz możność kozystania z niego bez problemów na wyjeżdzie poza domem...
Gdyby nie wasze wpłaty nie mogłabym nawet marzyć i planować wakacji ,więc jeszcze raz dziękuję.
Dzięki wam wszystkim ,serdecznym mi osobom zebrałam w tym roku 4562,06
Bardzo bym chciała w przyszłym roku wyjechać z koleżankami nad morze do sanatorium .
Jesli otrzymam dofinansowanie z Pcpr-u i dołożę resztę z 1% to kolejny rok będę mogła cieszyć
się dwoma tygodniami niezależnosci.Tą niezależność daje mi mój ukochany wózek elektryczny oraz możność kozystania z niego bez problemów na wyjeżdzie poza domem...
Gdyby nie wasze wpłaty nie mogłabym nawet marzyć i planować wakacji ,więc jeszcze raz dziękuję.
niedziela, 3 listopada 2013
O uczuciach
Co to jest miłość?
Zawsze miałam swoje wyobrażenie o miłości,
jak ono powinno wyglądać między dwojgiem ludzi.
jak ono powinno wyglądać między dwojgiem ludzi.
Nigdy nie było mi dane być w związku ,jednak wiem
co jest ważne by związek mogł się utrzymać
i by bycie razem miało sens.
co jest ważne by związek mogł się utrzymać
i by bycie razem miało sens.
Gdy mój brat się zakochał,patrzyłam jak jego uczucie
rozkwita,co łączyło go z jego dziewczyną.
Te ich drobne gesty okazywania sobie uczuć
były piękne.Teraz są małżeństwem od kilku lat
i nadal obserwuję jak ich bycie razem się rozwija.
Bywają trudne dni ,ale jest tam główna podstawa
ktora powinna być w każdym związku
by ono mogło przetrwać.
by ono mogło przetrwać.
Oprócz miłości ,Szacunek i oddanie.
Co mam na myśli pisząc oddanie?
Aby być za sobą a jesli coś
nam sie nie podoba w partnerze powinno się z szacunkiem
do ukochanej osoby zwracać ,umieć polemizować,
do ukochanej osoby zwracać ,umieć polemizować,
bronić swojej racji lecz z poszanowaniem drugiej osoby.
W cztery oczy mowić co nas boli czy kłucić się
lecz nie przy świadkach.
lecz nie przy świadkach.
Nie atakowaniem ,poniżaniem czy mieszaniem z błotem
partnerki czy partnera.
Takiego traktowania nie rozumiem i nigdy nie zaakceptuję!
Takie zachowanie prowadzi do oddalenia
i zamknięcia się na drugiego człowieka
nie prowadzi to do jedności a do rozpadu
uczucia narastają negatywnych emocje ,niechęć
a i czasem nienawiści ...
a najdziwniejsze jest to,że niektórzy są w tak toksycznych
związkach i nie potrafią czy nie chcą dostrzec ,
że między nimi nic nie ma,że nie pasują do siebie
i powinni się rozstać ,by nie zniszczyć się na wzajem.
wtorek, 29 października 2013
Oh babeczki !
Dziś dostałam pożegnalne cupcake.
Żegnam się na pół roku z A. moją rehabilitantką
z wentylacji domowej
z wentylacji domowej
i taką mi sprawiła niespodziankę.
Ogólnie dziwi mnie,że ludzie mnie jakoś po lubią ,
bo ja w zasadzie nic takiego nie robię.
Nie tryskam jakimś wielkim czy szczególnym poczuciem humoru ,
nie mam za bardzo co opowiadać bo non stop niemal siedzę w domu ,
ale lubię dyskutować na wiele tematów
,. Nie jestem jakoś rozrywkowa a jednak ,
ale lubię dyskutować na wiele tematów
,. Nie jestem jakoś rozrywkowa a jednak ,
lubią mnie. Może czują,że jestem szczerą,oddaną dla przyjaciół
osobą, na ogół spokojną...
Jeszcze zostały mi dwie babeczki.
Ta z miętową czupryną i z wisienką.
poniedziałek, 28 października 2013
Malowania ciąg dalszy
Koszulka już niemal skończona.Dosłownie zostały drobne wykończeniówki.Pomaluję tylko oczy pirani ,górną płetwę i bąbelki powietrza. Jeśli nie dziś to jutro po śniadaniu. A tym czasem możecie pooglądać.
Tak wygląda przód,
a tak tył .
Rybka znajduję się tak na łopadce mniej więcej.
Koszulka trafi do przemiłej 7 letniej dziewczynki.
czwartek, 24 października 2013
Taki króciutki wpis
Dziś byłam z przyjaciółmi na jesiennym spacerze.
Pogoda dopisała,było cieplutko i przyjemnie.
Szczerze ,myślałam że w tym roku już nie uda mi się na spacer wybrać.
Dziś P. miał czas i ochotę na spotkanie .
Do wycieczki przyłączyła się też G. z czego się bardzo cieszę.
Obraliśmy kurs na park w Lubostroniu,oddalony kilka kilometrów
od mojego miejsca zamieszkania.
Od 14.00 do niemal 18.00
byliśmy na świeżym powietrzu.
Lubię szum liści pod kołami ,
jesień jest jednak piękna...
Lubię stare drzewa,powyginane od starości,pokryte mchem.
Pięknie tam prawda?
sobota, 12 października 2013
Kolory pażdziernika
Środowy spacer przed spotkaniem u kolegi.
Pogoda dopisała,było niemal bezwietrznie i słonecznie.
Nawet robaczki się budziły.
czwartek, 10 października 2013
Miało być trochę o czymś innym
Musze powiedzieć,że w tym roku ,choć były emocjonalne wzloty i upadki i niemalże wakacje przesiedziałam w domu to na szczęście takie rzeczy szybko zacierają się w pamięci i zostaje ta reszta,a tą resztą są wypady z przyjaciółmi.Myślałam,że jak przyjdzie pażdziernik to pewnie wszystko się skończy ,lub bardzo przystopuje.
A tu niespodzianka,jednak nic sie nie kończy. To super,ponieważ odbijam sobie czasy samotności gdzie były tylko spacery po moim mieście ,które pokonywałam tymi samymi oklepanymi scierzkami.Wprawdzie z moją kochaną mamą,jednak ile można z rodzicem? ...Poza letnimi spacerami było chorowanie,od pażdziernika aż do maja .Co 3 lub 4 tygodnie brałam antybiotyki . I ta nieustanna walka o siły ,a póżniej już obawa o zdrowie i ciagłe napięcie z tym zwiazane....
Teraz czyli od 3 lat ,zaczełam nowy rozdział w swoim życiu.Rozdział ,który wprowadzał mnie w normalność.To był powolny proces ,właściwie on nadal trwa. Przestałam bać się o to ,że może ubrałam się za lekko i teraz złapię chorobę,nie przejmuję się tak tym bardzo jak kiedyś. Nie boję się wychodzić zimą. Pewnie ,że kondycja fizyczna nie będzie taka dobra jak przed feralnymi feriami w Tleniu '93...żałuję czasem ,że straciłam wiele sprawności bezpowrotnie,straciłam przez te ferie tak wiele...
Przez namowy G. zdecydowałam się na respi i to była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć,bo moja męka z zapaleniami płuc się skończyła .
Dzięki Florci odkrywam na nowo radość życia,przyjażni,spełniam przy jej pomocy i radości swoje marzenia,te duże i te maleńkie.Mogę spotykać się z przyjaciółmi w ich domach,co nigdy tego nie robiłam .Nie spotykałam się w taki sposób towarzysko.Zawsze bardzo tego pragnełam i chciałam poczuć jak to jest.Nikt nigdy nie zapraszał mnie na urodziny, domówki i inne imprezy,choć miałam koleżanki.
Dzięki G. mam przyjaciela .Gdyby nie ona nie miałabym szansy go poznać. I on nie miał by szansy mnie polubić. Teraz robię rzeczy z przyjaciółmi o których wcześniej mogłam tylko śnić; koncerty ,kino ,potańcówki i wariactwa jak wygłupy,siadanie pod drzewami i na murkach...
Co jeszcze mnie czeka? Może lot balonem,albo przejażdzka super szybką wyścigówką? Nocny spacer? Myślę,że to i wiele więcej jest możliwe.
A tu niespodzianka,jednak nic sie nie kończy. To super,ponieważ odbijam sobie czasy samotności gdzie były tylko spacery po moim mieście ,które pokonywałam tymi samymi oklepanymi scierzkami.Wprawdzie z moją kochaną mamą,jednak ile można z rodzicem? ...Poza letnimi spacerami było chorowanie,od pażdziernika aż do maja .Co 3 lub 4 tygodnie brałam antybiotyki . I ta nieustanna walka o siły ,a póżniej już obawa o zdrowie i ciagłe napięcie z tym zwiazane....
Teraz czyli od 3 lat ,zaczełam nowy rozdział w swoim życiu.Rozdział ,który wprowadzał mnie w normalność.To był powolny proces ,właściwie on nadal trwa. Przestałam bać się o to ,że może ubrałam się za lekko i teraz złapię chorobę,nie przejmuję się tak tym bardzo jak kiedyś. Nie boję się wychodzić zimą. Pewnie ,że kondycja fizyczna nie będzie taka dobra jak przed feralnymi feriami w Tleniu '93...żałuję czasem ,że straciłam wiele sprawności bezpowrotnie,straciłam przez te ferie tak wiele...
Przez namowy G. zdecydowałam się na respi i to była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć,bo moja męka z zapaleniami płuc się skończyła .
Dzięki Florci odkrywam na nowo radość życia,przyjażni,spełniam przy jej pomocy i radości swoje marzenia,te duże i te maleńkie.Mogę spotykać się z przyjaciółmi w ich domach,co nigdy tego nie robiłam .Nie spotykałam się w taki sposób towarzysko.Zawsze bardzo tego pragnełam i chciałam poczuć jak to jest.Nikt nigdy nie zapraszał mnie na urodziny, domówki i inne imprezy,choć miałam koleżanki.
Dzięki G. mam przyjaciela .Gdyby nie ona nie miałabym szansy go poznać. I on nie miał by szansy mnie polubić. Teraz robię rzeczy z przyjaciółmi o których wcześniej mogłam tylko śnić; koncerty ,kino ,potańcówki i wariactwa jak wygłupy,siadanie pod drzewami i na murkach...
Co jeszcze mnie czeka? Może lot balonem,albo przejażdzka super szybką wyścigówką? Nocny spacer? Myślę,że to i wiele więcej jest możliwe.
poniedziałek, 7 października 2013
SDM
Byłam na koncercie Starego Dobrego Małżeństwa .Chłopaki [no już nie tacy chłopcy ;-) ] zechcieli zagrać w naszej małej mieścince sobotniego wieczoru. Bilety były w bardzo korzystnej cenie w porównaniu do tego ile kosztują naprawdę. Nie będę kłamać,nie jestem fanką SDM,nie mam płyt,ale znam zespół,ponieważ mój brat za czasów zawodówki słuchał ich namiętnie.Z trzy piosenki utkwiły mi w pamięci i ze 2 bardzo lubię. Moi przyjaciele za to mają wielki sentyment do ich muzyki i wszyscy szli na koncert ,no to i ja chciałam. Miałam obawy,czy mi się spodoba.Teraz śpiewają głównie nowy repertuar.Chciałam też być ,,fanką '' w pewnym sensie.Chciałam by coś jeszcze nas zespoliło bardziej jako przyjaciół i zespoliło. Koncert był super.Dojrzałam do poezji śpiewanej,polubiłam ją już kilka lat temu. Dostałam dwa bilety w prezencie od przyjaciółki E. Więc na koncert poszłam ze P. G. też była ,ale siedziała gdzieś indziej ,ponieważ wyszła szybciej z domu. My usiedliśmy koło E. zupełnie przypadkowo.
Muzyka na żywo to jest to co Heecha lubi. Lubi brzmienie gitary ,elektrycznej i akustycznej ,no i harmonijki oczywiście. Był też duży kontrabas ,który był na nie jednym koncercie,było to po nim widać. Lubię też brzmienie skrzypiec i saksofonu. Skrzypce lubię we współczesnym brzmieniu.
Wracajmy jednak do koncertu fajnie jest móc tak spędzać czas wolny z przyjaciółmi,siedzieć obok siebie,szeptać i słuchać i chłonąć muzykę całym sobą.
Muzyka na żywo to jest to co Heecha lubi. Lubi brzmienie gitary ,elektrycznej i akustycznej ,no i harmonijki oczywiście. Był też duży kontrabas ,który był na nie jednym koncercie,było to po nim widać. Lubię też brzmienie skrzypiec i saksofonu. Skrzypce lubię we współczesnym brzmieniu.
Wracajmy jednak do koncertu fajnie jest móc tak spędzać czas wolny z przyjaciółmi,siedzieć obok siebie,szeptać i słuchać i chłonąć muzykę całym sobą.
czwartek, 3 października 2013
Piórko z Twych skrzydeł
Dziś się pojawiłeś,w mym cichym cierpieniu , który w darł się w moje życie nagle obracając moje nadzieje w proch. Jak anioł przyszedłeś ,nie mogąc na jawie ,zawsze we śnie. Ukoić mój ból . Jesteś uśmiechasz się, przytulasz i dajesz ogrom wsparcia.
Roztaczasz ciepło bez słów i spokoj wkoło...nie ma bólu. Śnię o o śnie w Twych ramionach... Po prostu tak zwyczajnie...
Roztaczasz ciepło bez słów i spokoj wkoło...nie ma bólu. Śnię o o śnie w Twych ramionach... Po prostu tak zwyczajnie...
niedziela, 29 września 2013
Sierpniowy wspominek
Jak ten czas mija szybciutko. Chciałam opisać trochę o moi pobycie u koleżanki .Wiem,że teraz nie wyjdzie to tak ładnie,bo emocje już opadły,choć wspomnienia są nadal miłe i uśmiecham się do siebie gdy myślę o tamtym dniu. Koleżanka A. mieszka blisko ,jakieś 15 może 10 min jazdy samochodem od mojego miejsca zamieszkania . Jednak moja mama nie kieruje samochodem ,a prosić tatę koleżanki by po nas przyjechał było dla mej mamy krępujące.Więc pomysł odwiedzenia A. zawsze rozpływał się w obowiązkach dnia codziennego. Jednak od kiedy G. chodzi regularnie do A. jakoś łatwiej było się umówić. G. była tym łącznikiem .Cieszę się,że jednak udało się nam spotkać, A . tak pięknie mieszka,w tak pięknym otoczeniu drzew,sosen ,po prostu zieleni. Takie otoczenie bardzo odpręża . Cudnie... Pojechałyśmy w trójkę,same kobietki ,było bardzo sympatycznie ; rozmowy ,ognisko ,śmiechy ...i kura.Tak tak,terapeutyczne głaskanie kury...
Nawet skorzystałam z leżaczka koleżanki...
niedziela, 15 września 2013
Ja biegam
Tu i tam,no bo kiedy jak nie teraz? Puki możemy,puki mamy czas ,puki pogoda I zdrowie dopisuje.Wczoraj zaskoczyła mnie aura,było ciepło... może to nie koniec przyjemnych spacerów,tudzież wypadów?
W ubiegły weekend ,w sobotę miałam pojechać z przyjacielem na impreze plenerową,z muzyką na żywo i fontannami stworzonymi na Brdzie.Niestety pokonał mnie stres i ból żołądka.Jak wiadomo wywarło to na mnie negatywny wydzwięk ,na szczęście przyjaciółka wyrwała mnie z dołka i zabrała na wycieczkę,a właściwie spacer za miasto.
A wczoraj zorganizowałam swoją pierwszą domówkę. I to nie u siebie w domu. Czyżbym miała talenty organizacyjne? Każdy z nas przywiózł ze sobą jakieś żarełko. A P. użyczył nam mieszkanka i swojego towarzystwa. Część gości niestety była krótko a dwoje niestety wcale nie dotarło.My i tak potrafiliśmy cieszyć się swoim towarzystwem i było sporo śmichów chichów przy kładzeniu mnie na kanapę przez P. Jako pan domu czynił te wątpliwe honory . Ja jak to ja zawsze muszę ,,zaliczyć'' każde łóżko. Bo jak Heecha zje coś nie ma zmiłuj ,lepiej się położyć.Żołądek musi odpocząć w pozycji horyzontalnej jakiś czas. I tak też czynię.P . ma madejowe łoże ,ani trochę nie miękciejsze od podłogi. Jak on na tym śpi?
I znów czas było się rozstać...i wrócić do szarej ,ostatnio stresującej i nie wróżącej dobrze rzeczywistości... jeśli mojej mamy zdrowie pozwoli zabiorę się do pracy i postaram się za dużo nie rozmyślać...
W ubiegły weekend ,w sobotę miałam pojechać z przyjacielem na impreze plenerową,z muzyką na żywo i fontannami stworzonymi na Brdzie.Niestety pokonał mnie stres i ból żołądka.Jak wiadomo wywarło to na mnie negatywny wydzwięk ,na szczęście przyjaciółka wyrwała mnie z dołka i zabrała na wycieczkę,a właściwie spacer za miasto.
A wczoraj zorganizowałam swoją pierwszą domówkę. I to nie u siebie w domu. Czyżbym miała talenty organizacyjne? Każdy z nas przywiózł ze sobą jakieś żarełko. A P. użyczył nam mieszkanka i swojego towarzystwa. Część gości niestety była krótko a dwoje niestety wcale nie dotarło.My i tak potrafiliśmy cieszyć się swoim towarzystwem i było sporo śmichów chichów przy kładzeniu mnie na kanapę przez P. Jako pan domu czynił te wątpliwe honory . Ja jak to ja zawsze muszę ,,zaliczyć'' każde łóżko. Bo jak Heecha zje coś nie ma zmiłuj ,lepiej się położyć.Żołądek musi odpocząć w pozycji horyzontalnej jakiś czas. I tak też czynię.P . ma madejowe łoże ,ani trochę nie miękciejsze od podłogi. Jak on na tym śpi?
I znów czas było się rozstać...i wrócić do szarej ,ostatnio stresującej i nie wróżącej dobrze rzeczywistości... jeśli mojej mamy zdrowie pozwoli zabiorę się do pracy i postaram się za dużo nie rozmyślać...
niedziela, 1 września 2013
Ukradzione
Ukradzione od blogowej znajomej z jej bloga.Mam nadzieję,że nie będzie miała nic przeciw.Bardzo podoba mi się ten tekst.
Powiedz jej ,że ją uwielbiasz .Powtarzaj,że ci na niej zależy .Kiedy jest smutna przytul ją mocno do siebie.
Wyróżniaj ją wśród innych dziewczyn .Podnoś gilgotając ją i siłując się [dodam od siebie ,że wystarczy tylko żartować ] .Baw się jej włosami . Mów jej dowcipy. Przynoś jej kwiatki tak po prostu.Trzymaj jej rękę... po prostu trzymaj .
W nocy rzucaj kamykiem w jej okno .Pozwól jej zasypiać w Twoich ramionach .Pozwól jej się na ciebie złościć. Mów jej ,że pięknie wygląda . Kiedy jest smutna zostań przy niej .Nawet jeśli nic nie mówi ,
popatrz jej w oczy i się uśmiechnij . Całuj ją po szyi . Tańcz z nią nawet bez muzyki . Całuj się z nią
w czasie deszczu ...kiedy się w niej zakochasz...
Ładne słowa wymyślone przez beznadziejnego romantyka....
Powiedz jej ,że ją uwielbiasz .Powtarzaj,że ci na niej zależy .Kiedy jest smutna przytul ją mocno do siebie.
Wyróżniaj ją wśród innych dziewczyn .Podnoś gilgotając ją i siłując się [dodam od siebie ,że wystarczy tylko żartować ] .Baw się jej włosami . Mów jej dowcipy. Przynoś jej kwiatki tak po prostu.Trzymaj jej rękę... po prostu trzymaj .
W nocy rzucaj kamykiem w jej okno .Pozwól jej zasypiać w Twoich ramionach .Pozwól jej się na ciebie złościć. Mów jej ,że pięknie wygląda . Kiedy jest smutna zostań przy niej .Nawet jeśli nic nie mówi ,
popatrz jej w oczy i się uśmiechnij . Całuj ją po szyi . Tańcz z nią nawet bez muzyki . Całuj się z nią
w czasie deszczu ...kiedy się w niej zakochasz...
Ładne słowa wymyślone przez beznadziejnego romantyka....
wtorek, 27 sierpnia 2013
Gorzko-słodkie życie
W poniedziałek spotkało mnie coś wrednego i coś miłego.Już bardzo dawno nie traktowano mnie przedmiotowo.Zawsze takie zdarzenia wytrącają mnie z równowagi,po prostu jestem wściekła.Weszłam [czyt wiechałam] do sklepu z pamiątkami.Jest to sklepik na moim osiedlu.Bardzo go lubię,jedyny mankament jaki ma to to ,że jest bardzo wąski .Na końcu sklepu jest miejsce na pamiatki i tam zawsze podjeżdzam.Aby wyjechać muszę w miejscu się odwrócić i wyjść ze sklepu.Tym razem nie miałam takiej możliwości ,bo podłoga była nieco zastawiona towarem .Więc wycofałam się wózkiem tyłem i zaczęłam obracać się w pierszej części sklepu,gdzie jest bardzo wąsko.Jednak aby to zrobić moja mama poprosiła jedną panią [klientkę] przy ladzie by się nachwileczkę przesunęła. Nie chciałam jej potrącic czy coś.No i pani wielce oburzona mówi ,,gdzie z tym wózkiem'' Zawrzało we mnie. Powiedziałam,że jestem człowiekiem i że też mam prawo tu być.A ona z pogardą ,,no oczywiscie'' .Nie chcac blokować sklepu wyjechałam.Gdy do niego wchodziłam nie było nikogo a zaraz po moim wejściu zaroiło się 4ma klientami w tym dziecko na rowerku.Mówię do mamy ,że ona przecież też może jutro znaleść się na wózku i ciekawe czy chciałaby być tak traktowana.Moja mama będąc też poddenerwowana wróciła się i to właśnie jej powiedziała.
Podobno przeprosiła i przytaknęła,że faktycznie żle się zachowała. Nietkórzy tak się śpieszą,czują się tak ważni ,najważniejsi ,że jak zabierzę się z ich życia choćby minutę lub dwie,to czują wielką krzywdę.I strzelają focha... Takich jak ja nie postrzegają jako pełnoprawnych ludzi ,postrzegają za to tylko wózek,sprzęt rzecz. I odbierają nam prawo do bycia istnienia. Zapominając,że nie daj Boże jutro ktoś z ich bliskiego otoczenia może jutro znaleść się w podobne sytuacji jak ja...
Ale co tam wyszłam i poszłam dalej.W duchu mając nadzieję na spotkanie Kasik.No i się spotkaliśmy.Umowiłyśmy się na po południową kawę.Rozmowa nam się rozkręciła i nie chciało nam się rozstawać.Ale spać było trzeba iść i rostałyśmy się o 23.30 .
Cieszę się ogromnie z tego naszego spotkania,że się udało .Często myślałam o Kasi wspominałam z sentymentem naszą przyjażń, ten czas spędzany w trójkę, ja Kasia i moja siostra.Pamietam jakby to było dziś,gdy Kasia pierwszy raz przyszła z moją siostra do naszego domu i jak byłam zazdrosna ,że mnie moja siostra nie zawołała by przedstawić mi swoją nową koleżankę...Drogi nam się rozeszły na bardzo długie lata,ale mam nadzieję,że teraz będziemy utrzymywać kontakt .
Podobno przeprosiła i przytaknęła,że faktycznie żle się zachowała. Nietkórzy tak się śpieszą,czują się tak ważni ,najważniejsi ,że jak zabierzę się z ich życia choćby minutę lub dwie,to czują wielką krzywdę.I strzelają focha... Takich jak ja nie postrzegają jako pełnoprawnych ludzi ,postrzegają za to tylko wózek,sprzęt rzecz. I odbierają nam prawo do bycia istnienia. Zapominając,że nie daj Boże jutro ktoś z ich bliskiego otoczenia może jutro znaleść się w podobne sytuacji jak ja...
Ale co tam wyszłam i poszłam dalej.W duchu mając nadzieję na spotkanie Kasik.No i się spotkaliśmy.Umowiłyśmy się na po południową kawę.Rozmowa nam się rozkręciła i nie chciało nam się rozstawać.Ale spać było trzeba iść i rostałyśmy się o 23.30 .
Cieszę się ogromnie z tego naszego spotkania,że się udało .Często myślałam o Kasi wspominałam z sentymentem naszą przyjażń, ten czas spędzany w trójkę, ja Kasia i moja siostra.Pamietam jakby to było dziś,gdy Kasia pierwszy raz przyszła z moją siostra do naszego domu i jak byłam zazdrosna ,że mnie moja siostra nie zawołała by przedstawić mi swoją nową koleżankę...Drogi nam się rozeszły na bardzo długie lata,ale mam nadzieję,że teraz będziemy utrzymywać kontakt .
sobota, 24 sierpnia 2013
I po burzy słońce
Nie tak dawno jedna osoba zaproponowała mi wycieczkę za miasto.Przyznam się,że było to dla mnie zaskoczeniem,ogromnie miłym.. Z A. lubimy się, żartujemy, ale nigdy bym nie pomyślała,że zechce mnie wytaśtać z domu. To było bardzo miłe...Choć troszkę się stresowałam ,mój pulsoksymetr zwariował i pikał i serducho mi waliło. Tak to jest gdy robię coś pierwszy raz.A to był mój pierwszy wypad z A.
Tęskniłam za Bydgoszczą,tak dawno w niej nie byłam. Poszłyśmy do plastyczno-kraftowego sklepu na Długiej.Zakochałam się w nim.Jest tam wszystkiego po trochu,myślę,że każdy znajdzie coś dla siebie.Ja znalazłam. Póżniej powędrowałyśmy na Niedzwiedzią do ,,Katarynki'' Pierwotnie nie miałam w planach nic konsumować, tylko być dla towarzystwa ,jednak czekając z A na jej danie zgłodniałam.Poczułam ssanie w dołku. Uczknęłam koleżance z talerza 6 kluseczek ze szpinakiem.Były pyszne.Teraz takie robię sobie w domu...a jako dziecko nie cierpiałam tej zieleniny. Obydwie zadowolone i najedzone poszłyśmy spacerkiem wzdłuż Brdy na ulicy Młyńskiej. Pogoda zaczęła się chmurzyć i była grożba ulewy. Po zapakowaniu się w samochód leciuteńko pokropiło.Czekało na nas najlepsze,spotkanko u moich przyjaciół tak dawno przeze mnie niewidzianych .Gdy weszliśmy do domu i ledwie się rozebrałyśmy okazało się ,że na dworze leje... Czas spędziłyśmy miło .Tak lubię,na pogaduchach. O 20.30 było trzeba się zbierać ,ubrać w bluze i wyjść.A tak było miło... Wróciłam do domciu o 21.30 Poza domem byłam 7 i pół godziny.
Następna imprezka czeka mnie u G. pod koniec tygodnia .Będziemy świętować zdobycie przez nią tytułu magistra.A tym czasem będę trzymać ciukole.
Moje wcześniejsze dylematy odeszły.Było żle naprawdę i coś pękło,puściło .Otrząsnęłam się,po burzy i sztormie nastał cichy czas.Jestem teraz jak spokojna łódeczka ,która spokojnie sobie dryfuje po spokojnych morskich wodach.Już ,na ten czas mnie nie szarpie. Już się nie ścierają ze sobą moje dwie tak skrajne cechy jak romantyczna natura i mocne i racjonalne stąpanie po ziemi. Czy to w ogóle możliwe by mnieć te dwie cechy? A możliwe. Czasem tworzy to mieszankę wybuchową.
Tęskniłam za Bydgoszczą,tak dawno w niej nie byłam. Poszłyśmy do plastyczno-kraftowego sklepu na Długiej.Zakochałam się w nim.Jest tam wszystkiego po trochu,myślę,że każdy znajdzie coś dla siebie.Ja znalazłam. Póżniej powędrowałyśmy na Niedzwiedzią do ,,Katarynki'' Pierwotnie nie miałam w planach nic konsumować, tylko być dla towarzystwa ,jednak czekając z A na jej danie zgłodniałam.Poczułam ssanie w dołku. Uczknęłam koleżance z talerza 6 kluseczek ze szpinakiem.Były pyszne.Teraz takie robię sobie w domu...a jako dziecko nie cierpiałam tej zieleniny. Obydwie zadowolone i najedzone poszłyśmy spacerkiem wzdłuż Brdy na ulicy Młyńskiej. Pogoda zaczęła się chmurzyć i była grożba ulewy. Po zapakowaniu się w samochód leciuteńko pokropiło.Czekało na nas najlepsze,spotkanko u moich przyjaciół tak dawno przeze mnie niewidzianych .Gdy weszliśmy do domu i ledwie się rozebrałyśmy okazało się ,że na dworze leje... Czas spędziłyśmy miło .Tak lubię,na pogaduchach. O 20.30 było trzeba się zbierać ,ubrać w bluze i wyjść.A tak było miło... Wróciłam do domciu o 21.30 Poza domem byłam 7 i pół godziny.
Następna imprezka czeka mnie u G. pod koniec tygodnia .Będziemy świętować zdobycie przez nią tytułu magistra.A tym czasem będę trzymać ciukole.
Moje wcześniejsze dylematy odeszły.Było żle naprawdę i coś pękło,puściło .Otrząsnęłam się,po burzy i sztormie nastał cichy czas.Jestem teraz jak spokojna łódeczka ,która spokojnie sobie dryfuje po spokojnych morskich wodach.Już ,na ten czas mnie nie szarpie. Już się nie ścierają ze sobą moje dwie tak skrajne cechy jak romantyczna natura i mocne i racjonalne stąpanie po ziemi. Czy to w ogóle możliwe by mnieć te dwie cechy? A możliwe. Czasem tworzy to mieszankę wybuchową.
środa, 14 sierpnia 2013
Kamień na sercu
Oddam głupotę,ktoś chce ? Teraz tylko muszę sobie ją wybaczyć,to tylko i wyłącznie ja psuję sobie swoje życie.Oczywiście gdy choruję nie ze swojej winy ,to jest siła wyższa ale teraz ? Jak mogłam dopuścić do tego do czego dopuściłam?!!...Muszę wreszcie dorosnąć w wziąść odpowiedzialność chociaż za swoje zdrowie. To musi mnie otrzeżwić.Muszę,siebie zmienić na taką osobę z której mogłabym być dumna,bo teraz to mi bardzo wstyd,jeszcze nigdy tak żle się nie czułam i tak się nie wstydziłam... Tyle życiu brałam antybiotyków ze zapomiałam jak są niebezpieczne i to nie jest panaceum na wszystko, od tak sobie wezmę i będzie git.Zaprogramowałam się.Już zapomiałam jak cudne było to pół roku bez chorób bez antybiotyków ? Zapominam tak szybko o bólu i skutkach ubocznych.Tak nie może być ! Już nie!
Tylko z powodu G. tak mi strasznie przykro i żle ,bo nie wiem czy będę mogła być na jej uroczystości .Czy siłowo dam radę po tym wszystkim. I tak strasznie mi z tego powodu przykro,tak strasznie. Mam nadzieję,że to mnie otrzeżwi. Musi . Muszę wytrwać w postanowieniu i obrać kurs na jasną pogodę życia i starać się nie zbaczać z wytyczonego celu.
Tylko z powodu G. tak mi strasznie przykro i żle ,bo nie wiem czy będę mogła być na jej uroczystości .Czy siłowo dam radę po tym wszystkim. I tak strasznie mi z tego powodu przykro,tak strasznie. Mam nadzieję,że to mnie otrzeżwi. Musi . Muszę wytrwać w postanowieniu i obrać kurs na jasną pogodę życia i starać się nie zbaczać z wytyczonego celu.
sobota, 10 sierpnia 2013
Ach te stare czasy
Zaczęłam wspominać lata 80te ,a dokładniej program ,,W starym kinie'' .Pamiętam ,że to był mój stały punkt niedzielnego dnia.
Naoglądałam się mnóstwa klasyków kina polskiego i amerykańskiego.
Niezapomiane role Merlin Monreo ,Elizabeth Taylor, James Dean-a Undrey Hepburn,Catharine Hepburn .Tą ostatnią aktorkę bardzo lubiłam ,szczególnie w komediach ze Spencerem Tracy.
Nasze rodzime przedwojenne produkcje też są warte wspomienia,bo były równie dobre jak te Hollywoodzkie.
Wtedy nasza kinomatografia była ambitna,nie to co ten dzisiejszy szajs,często nagrywany na siłę.Nie umiemy stworzyć własnego dobrego scenarjuszu więc ,,kopiujemy'' za oceanu.Jeśli w USA ,,Kac Vegas'' odniósł sukces ,to ,,Kac Wawa'' u nas się sprzeda.Tak chyba myślano . Tyle że ten pierwszy jest zabawny i sensowny,to ten drugi jest żałosny i wart politowania.Nieliczne mamy dobre filmy ,jest ich mało.
Zastanawiam się czemu by nie uratować od zapomienia tych przedwojennych naszych filmów; przenieść je we współczesne czasy lub po prostu nagrać film kostiumowy. Zrobić ich remake . Ja bym z ciekawością obejrzała nową wersję filmów ,, Piętro wyrzej'' , ,,Zapomiana melodia'' i wiele innych .To mogloby być bardzo ciekawe.
Naoglądałam się mnóstwa klasyków kina polskiego i amerykańskiego.
Niezapomiane role Merlin Monreo ,Elizabeth Taylor, James Dean-a Undrey Hepburn,Catharine Hepburn .Tą ostatnią aktorkę bardzo lubiłam ,szczególnie w komediach ze Spencerem Tracy.
Nasze rodzime przedwojenne produkcje też są warte wspomienia,bo były równie dobre jak te Hollywoodzkie.
Wtedy nasza kinomatografia była ambitna,nie to co ten dzisiejszy szajs,często nagrywany na siłę.Nie umiemy stworzyć własnego dobrego scenarjuszu więc ,,kopiujemy'' za oceanu.Jeśli w USA ,,Kac Vegas'' odniósł sukces ,to ,,Kac Wawa'' u nas się sprzeda.Tak chyba myślano . Tyle że ten pierwszy jest zabawny i sensowny,to ten drugi jest żałosny i wart politowania.Nieliczne mamy dobre filmy ,jest ich mało.
Zastanawiam się czemu by nie uratować od zapomienia tych przedwojennych naszych filmów; przenieść je we współczesne czasy lub po prostu nagrać film kostiumowy. Zrobić ich remake . Ja bym z ciekawością obejrzała nową wersję filmów ,, Piętro wyrzej'' , ,,Zapomiana melodia'' i wiele innych .To mogloby być bardzo ciekawe.
czwartek, 8 sierpnia 2013
Plany
Byłam dziś na dworze,ładna ciepła pogoda.Jednak lubię i znoszę dobrze wysokie temperatury, 33C nie są takie złe i nie ma co się ich bać .Kiedy jestem w ruchu jest fajnie.Wystawiłam buzię do słonka by się troszkę opalić.Mama się dziwiła na moje ,,fanaberie'' hi hi. Upały się kończą więc trzeba się opalić.Ciekawe jaki będzie wrzesień,mam nadzieję,że niezbyt zimny. Moje przezorne leczenie chyba przyniosło dobry skutek i mam nadzieję będę jednak zdrowa. Ta niedziela jest już zaplanowana,spotkanie z przyjaciółmi ,już nie mogę się doczekać.Póżniej wyjscie w poniedziałek jeśli pogoda dopisze,następnie wypad do Bydzi z moją rehabilitantką A. Nigdy A. mnie jeszcze nie znosiła ,więc nie wiem jak to nam wyjdzie ; wchodzenie do samochodu i wychodzenie oraz sadzanie na wózek.Nie każdy sobie z tym radzi. No i w niedziele 17 wypad do koleżanki z którą nie widziałam się na żywo już wiele lat.
Jednak zawsze boję się planować ,bo gdy planuję,to nic z tego nie wychodzi,oby teraz było inaczej.
Jednak zawsze boję się planować ,bo gdy planuję,to nic z tego nie wychodzi,oby teraz było inaczej.
środa, 7 sierpnia 2013
13tka
Nie wierze w żadne zabobony ,ale ten rok 2013 nie jest dla mnie zbyt przychylny,lato mnie nie rozpieszcza. Szczęście czy fart jakoś opusicło mnie na ,,wakacje'',choć ja wakacje mam od kilku lat dzień w dzień. Jednak tylko w miesiącu czerwiec, lipiec i sierpień zawsze dużo wychodziłam i korzystałam z pogody,a teraz pogoda jest rewelacyjna .Jeśli wrzesień bywał ładny też korzystałam ze świerzego powietrza. Teraz głównie mam zmartwienia. Lipiec zaczoł się super ,super wypadem do koleżanki .Zaraz tydzień po tym dopadło mnie zapalenie ucha ,które wyłaczyło mnie z życia na 3 tyg. W niedziele wyszłam wieczorem i niestety już nie było tak ciepło,byłam troszkę za długo i znów czuję,że coś mnie bierze...
Czy ja nie mogę normalnie pożyć i cieszyć się życiem??? Czy nie mogłabym choć raz nie musić myśleć co ubrać ,czy coś jest za ciepłe albo zbyt lekkie [zazwyczaj zawsze ubiorę się nieodpowiednio do pogody] itp...Jestem zmęczona tymi wszystkimi troskami... Co pytam to słyszę,że osoby z SMA mają normalną odporność ,czemu i ja nie mogę?
Miałam w ten weekend wyjeżdzać do Lichenia ,nie wiem czy do niego dojdzie ,czy dam fizycznie rade. Psychicznie też nie jest za dobrze... jestem zestresowana i zmęczona ...
Czy ja nie mogę normalnie pożyć i cieszyć się życiem??? Czy nie mogłabym choć raz nie musić myśleć co ubrać ,czy coś jest za ciepłe albo zbyt lekkie [zazwyczaj zawsze ubiorę się nieodpowiednio do pogody] itp...Jestem zmęczona tymi wszystkimi troskami... Co pytam to słyszę,że osoby z SMA mają normalną odporność ,czemu i ja nie mogę?
Miałam w ten weekend wyjeżdzać do Lichenia ,nie wiem czy do niego dojdzie ,czy dam fizycznie rade. Psychicznie też nie jest za dobrze... jestem zestresowana i zmęczona ...
poniedziałek, 29 lipca 2013
Poprostu smutno
Kłopotów ciąg dalszy.Gdy nie ma się mężczyzny w domu który by wzioł pewne rzeczy w swoje ręce i zrobił by to z troską,to jest bardzo trudno i przykro. Od przeszło 5 lat trzymam wózki elektryczne poza domem.Nie mam wyboru ,nikt przecież nie wtacha ich na pierwsze pietro i z powrotem. Oprócz wózków do rozwalającej się już szopki trafiły 2 schodołazy,jeden z instrukcja w jezyku niemieckim posklejaną po jakiejś powodzi za tem nie idzie odczytać oraz drugi kompletnie zaniedbany-nieładowany .. Mogłabym go sprzedać lub oddać ,ale nie był ładowany przez 3 lata. Nie miał kto się zainteresować.Bo to niczyja sprawa. Nikomu sie nie chce a ja kompletnie nie wiem czego tam brakuje a czego nie...
Moj stary wózek meyra chciałam przynieść do domu bo jest na chodzie i ma dobre akumulatory .W tym roku ciagle zapominałam by go naładować. Niestety teraz nie mam czym bo ładowarka która leżała sobie na siedzeniu wózka po prostu znikła. Nie ma ... Ktoś sobie wzioł,tak jak zabrał starą pralkę franię drugą ładowarkę od schodołazu no i od wózka.
A ten cały garaż to woła o pomste do nieba! Żal i przykrość bierze,że człowiek jest naiwny i ufny...
Moj stary wózek meyra chciałam przynieść do domu bo jest na chodzie i ma dobre akumulatory .W tym roku ciagle zapominałam by go naładować. Niestety teraz nie mam czym bo ładowarka która leżała sobie na siedzeniu wózka po prostu znikła. Nie ma ... Ktoś sobie wzioł,tak jak zabrał starą pralkę franię drugą ładowarkę od schodołazu no i od wózka.
A ten cały garaż to woła o pomste do nieba! Żal i przykrość bierze,że człowiek jest naiwny i ufny...
Dołek
W piątek wyszłam na spacer ,po 10 dniach bólu i psychicznego mega dołu.Totalna mieszanka wybuchowa emocji .Te wyjście było mi mega potrzebne by odrząsnąć się i wydostać z negatywnych myśli. Niestety przy tym kogoś bardzo zraniłam ,bo ktoś mi bliski chciał do mnie przyjść i podzielić się ze mną radościami z wakacji,chyba w tych godzinach co ja musiałam uporzątkować wszystko w głowie. Wolałam wybrać miejsze zło,na tamten czas takie ono dla mnie było.Wydawało mi się ,że lepiej spotkać się nie co póżniej i umieć wysłuchać i naprawdę się cieszyć z radości przyjaciólłki czy udawać, że wszystko jest ok ,kiedy nie było.Ciągle ryczałam.
Teraz czuję się lepiej psychicznie, niestety teraz jasno umiem spojrzeć na sprawe. I wiem jak żle ktoś to może odebrać z drugiej strony..Jeszcze jeden moj błąd jest taki ,że nie zadzwoniłam,tylko smsowałam, a przeciez to nie jest dobry sposob na wyjasnianie nieporozumień...
Nie jestem dobra w kontaktach miedzyludzkich .
Teraz czuję się lepiej psychicznie, niestety teraz jasno umiem spojrzeć na sprawe. I wiem jak żle ktoś to może odebrać z drugiej strony..Jeszcze jeden moj błąd jest taki ,że nie zadzwoniłam,tylko smsowałam, a przeciez to nie jest dobry sposob na wyjasnianie nieporozumień...
Nie jestem dobra w kontaktach miedzyludzkich .
sobota, 27 lipca 2013
Afryka dzika
Temperatury mamy iście afrykańskie.Marzy mi się już od kilku lat póżno wieczorny spacer gdy już się świecą lampy. Mamy 22,22 godz i 24 C.
Dziś wyszłam na balkon ,nie dużo większy niż 2 skrzynki na warzywa.A ponieważ na dworze było nie wiele lepiej niż w domu usiadłam bez gorsetu.Bardzo żałuję,że nie potrafię kilku godzin tak wysiedzieć i że dość szybko się męczę i kręgosłup czasem boli. Bardziej się akceptuję krzywą aczkolwiek wolną i kobiecą niż prostrzą ale... toporną.W tak gorące dni zrzucenie z siebie fatałaszków które grzeją ,jest konieczne i przynosi ulgę.Jednak są momenty gdy gorsetu 100% sztucznego nie da się zdjąć,naprzykład poza domem.
Już przywykłam do tego ,nawet w tak gorące dni jak 30C ,gdy jestem w ruchu i czuję powiew powietrza na sobie nie czuję,że mi za gorąco.Jest dosyć dobrze w tedy. Gorzej jak przystanę.
Tęsknię za tym by móc ubrać się w niekrępujące rzeczy,bluzeczki na ramkach... Marzenie ściętej głowy.
Dziś wyszłam na balkon ,nie dużo większy niż 2 skrzynki na warzywa.A ponieważ na dworze było nie wiele lepiej niż w domu usiadłam bez gorsetu.Bardzo żałuję,że nie potrafię kilku godzin tak wysiedzieć i że dość szybko się męczę i kręgosłup czasem boli. Bardziej się akceptuję krzywą aczkolwiek wolną i kobiecą niż prostrzą ale... toporną.W tak gorące dni zrzucenie z siebie fatałaszków które grzeją ,jest konieczne i przynosi ulgę.Jednak są momenty gdy gorsetu 100% sztucznego nie da się zdjąć,naprzykład poza domem.
Już przywykłam do tego ,nawet w tak gorące dni jak 30C ,gdy jestem w ruchu i czuję powiew powietrza na sobie nie czuję,że mi za gorąco.Jest dosyć dobrze w tedy. Gorzej jak przystanę.
Tęsknię za tym by móc ubrać się w niekrępujące rzeczy,bluzeczki na ramkach... Marzenie ściętej głowy.
środa, 24 lipca 2013
Niepopularny post
Chciałam coś napisać mój pamiętniczku.Przez moje dorosłe życie cały czas łudziłam się i karmiłam marzeniami...ale taka jest prawda,że moja rzeczywistość jest jaka jest. Czuję się pusta węwnętrznie a zarazem pełna wszystkimi emocjami,tymi skrajnymi. Chciałabym móc krzyczeć, ale nie potrafię. I ciągle dochodzi do mej głowy prawa,okrudna ...Chcę stąd ucieć, z tej zardzewiałej klatki,duszę się.Jestem w punkcie bez wyjścia.I już wszystko traci sens,wszystko.
Chcę być dla kogoś najważniejsza ,chcę z tym kimś oglądać gwiazdy trzymając się za ręce.Chcę by mi pokazał świat ...Ale to wszystko mżonki. Mżonki głupiej naiwnej marzycielki. Już nie będę marzyć,trzeba dorosnąć...Chciałabym być bez uczuć,zimna jak kamień.Zamknąć się na pewne rzeczy. To co robię kompletnie nie ma sensu i nie jest przydatne. Dziecinada . Żebym chciaż była w czymś naprawdę dobra ,odnosiła sukcesy w tym co ,,umiem'' robić, ale to wszystko takie miałkie i jałowe.Nie przydatne współczesnie. Chciałabym móc być w czymś dobra.Chciałabym się w czymś spełniać. Chciałabym być potrzebna.
Chcę być dla kogoś najważniejsza ,chcę z tym kimś oglądać gwiazdy trzymając się za ręce.Chcę by mi pokazał świat ...Ale to wszystko mżonki. Mżonki głupiej naiwnej marzycielki. Już nie będę marzyć,trzeba dorosnąć...Chciałabym być bez uczuć,zimna jak kamień.Zamknąć się na pewne rzeczy. To co robię kompletnie nie ma sensu i nie jest przydatne. Dziecinada . Żebym chciaż była w czymś naprawdę dobra ,odnosiła sukcesy w tym co ,,umiem'' robić, ale to wszystko takie miałkie i jałowe.Nie przydatne współczesnie. Chciałabym móc być w czymś dobra.Chciałabym się w czymś spełniać. Chciałabym być potrzebna.
środa, 17 lipca 2013
Czarne chmury
Nawet bardzo czarne,ale jak sie jest glupim to trzeba cierpieć. Mam zapalenie ucha ,zaczęło się w niedziele. I choć miałam antybiotyk w domu wzlekałam z jego wzięciem.Czemu? Miałam nadzieję,że się obejdzie ,bo już 5 miesięcy udało mi się go nie brać. I nie bolało aż tak do dzisiaj. Dziś był doktorek z wentylacji ,bo mój domowy jest na urlopie.Wizyta u laryngologa mozliwa dopiero w piątek.
A jak się czuję...boli potwornie boli pół twarzy,jestem spuchnięta .Nie mogę się oprzeć na rzuchwie, leżę na tym uchu ale to bolesne . A leżę na nim bo muszę,tak jem, piszę . Inaczej nie mogę. Mam nadzieję,że antybiotyk pomoże i kropelki ktore zapisze mi zapewne pani doktor. Oby tak jak doktor mówił nie doszło do potrzeby przebijania bembenka... Ten kto wierzy w Boga niech zmówi za mnie zdrowaśkę bym godnie to przetrwała...
A jak się czuję...boli potwornie boli pół twarzy,jestem spuchnięta .Nie mogę się oprzeć na rzuchwie, leżę na tym uchu ale to bolesne . A leżę na nim bo muszę,tak jem, piszę . Inaczej nie mogę. Mam nadzieję,że antybiotyk pomoże i kropelki ktore zapisze mi zapewne pani doktor. Oby tak jak doktor mówił nie doszło do potrzeby przebijania bembenka... Ten kto wierzy w Boga niech zmówi za mnie zdrowaśkę bym godnie to przetrwała...
wtorek, 16 lipca 2013
Popołudniowa herbatka
Choć za oknem bezchmurne niebo i chyba tość ciepłe powietrze ja bytuję w domu,przymusowo.
Planowałam z uśmiechem w głowie spotkanie, cóż zapominając o swoim postanowieniu by nie planować.Bo gdy planuję,to me plany biorą w łeb i jest żal a czasem i rozgoryczenie. Prawie zawsze są przeciwności losu ,lub ktoś ma inne plany i pomyślunki niż ja.
Tym razem pomieszało mi plany moje niedomaganie.Ból ucha,opuchlizna i jakoś opuściła mnie chęć do czegokolwiek...a miałobyć tak pięknie.No ale co się odwlecze to nie uciecze.
Teraz więc piszę na blogu popijając z filiżanki pyszną herbatę ,,orange dream'' którą dostałam od Monik i dogryzając nową wedloską czekoladom creme brulee .Podkreślam ,że herbate piję bez cukru i naprawdę mi smakuje.
Planowałam z uśmiechem w głowie spotkanie, cóż zapominając o swoim postanowieniu by nie planować.Bo gdy planuję,to me plany biorą w łeb i jest żal a czasem i rozgoryczenie. Prawie zawsze są przeciwności losu ,lub ktoś ma inne plany i pomyślunki niż ja.
Tym razem pomieszało mi plany moje niedomaganie.Ból ucha,opuchlizna i jakoś opuściła mnie chęć do czegokolwiek...a miałobyć tak pięknie.No ale co się odwlecze to nie uciecze.
Teraz więc piszę na blogu popijając z filiżanki pyszną herbatę ,,orange dream'' którą dostałam od Monik i dogryzając nową wedloską czekoladom creme brulee .Podkreślam ,że herbate piję bez cukru i naprawdę mi smakuje.
piątek, 12 lipca 2013
Moje radosne podróżowanie
Powrót do domu z sanatorium nastał w środę rano a wraz z powrotem wróciło gorące słońce. Czwartek calutki przeleżałam ,póżniej dowiedziałam sie ,że w piątek idę na grilla z naszym stowarzyszeniem .Spotkanie było bardzo miłe i udane odbyło się w ogródku koleżanki. W sobotę znów regenerowałam siły na niedzielę.
W niedzielę 7.07 czekała naszą paczkę wyprawa,w każdym razie dla mnie była to wyprawa!
Tego dnia nie stresowałam się ,zero nerwów tak jak kiedyś pojawiał się przed każdym niemal ważnym wyjsciem czy wyjazdem. Ekscytowałam się i cieszyłam się ,naszczęście bez złych skutków ubocznych.
Wyruszyłyśmy o 11.30 w stronę Bydgoszczy ,potrzebny był nam kompan .W komplecie nasze trio ruszyło
w stronę Chojnic .Na spotkanie naszej drogiej B.
W samochodzie było tak jak miało być,czyli idealnie ...no jedyny minusik ,to troszeczkę za gorąco ,ale to się stawało mało istotne w takim fantastycznym towarzystwie.Nasza podróż trwała ponad dwie godziny,a ja tego wcale nie odeczułam ,nie dużyła mi się droga ani troszkę.
Po przyjeżdzie do celu trochę odsapneliśmy i pogawędziliśmy a następnie całą czwórką wybraliśmy się nad jezioro Charzykowskie.
Ja kocham wodę,jeziora .Zawsze tęskno i przykro mi było gdy moj brat jako nastolatek z paczką przyjaciół jeżdził nad wodę pływać żaglówkami.
Tam nad tym jeziorem tak pięknie,zielono ,chodniki,plaża, deptak oraz promenada ciągnie się wzdłuż ogromnego jeziora. Duża przystań dla żaglówek,motorówek,łódek.Są cztery czy pięć pomostów. Taki widok cieszy oczy.
Bawiliśmy się jak dzieci,wygłupów było co niemiara.Dawno się tak nie śmiałam. A śmiech to zdrowie.
To co dobre szybko się skończyło i czas było wracać do domu.W drodze powrotnej zaczeliśmy śpiewać zgodnym chórem . Moglibyśmy założyć bend śpiewających inaczej ,oczywiście żartuję , bo Florcia śpiewa naprawdę ładnie. Ja fałszowałam za dwóch hihihii.
Zajechałyśmy do domu o 23.00 zlekka zmęczone ale szczęśliwe i naładowane dobrą energią ...
W niedzielę 7.07 czekała naszą paczkę wyprawa,w każdym razie dla mnie była to wyprawa!
Tego dnia nie stresowałam się ,zero nerwów tak jak kiedyś pojawiał się przed każdym niemal ważnym wyjsciem czy wyjazdem. Ekscytowałam się i cieszyłam się ,naszczęście bez złych skutków ubocznych.
Wyruszyłyśmy o 11.30 w stronę Bydgoszczy ,potrzebny był nam kompan .W komplecie nasze trio ruszyło
w stronę Chojnic .Na spotkanie naszej drogiej B.
W samochodzie było tak jak miało być,czyli idealnie ...no jedyny minusik ,to troszeczkę za gorąco ,ale to się stawało mało istotne w takim fantastycznym towarzystwie.Nasza podróż trwała ponad dwie godziny,a ja tego wcale nie odeczułam ,nie dużyła mi się droga ani troszkę.
Po przyjeżdzie do celu trochę odsapneliśmy i pogawędziliśmy a następnie całą czwórką wybraliśmy się nad jezioro Charzykowskie.
Ja kocham wodę,jeziora .Zawsze tęskno i przykro mi było gdy moj brat jako nastolatek z paczką przyjaciół jeżdził nad wodę pływać żaglówkami.
Tam nad tym jeziorem tak pięknie,zielono ,chodniki,plaża, deptak oraz promenada ciągnie się wzdłuż ogromnego jeziora. Duża przystań dla żaglówek,motorówek,łódek.Są cztery czy pięć pomostów. Taki widok cieszy oczy.
Bawiliśmy się jak dzieci,wygłupów było co niemiara.Dawno się tak nie śmiałam. A śmiech to zdrowie.
To co dobre szybko się skończyło i czas było wracać do domu.W drodze powrotnej zaczeliśmy śpiewać zgodnym chórem . Moglibyśmy założyć bend śpiewających inaczej ,oczywiście żartuję , bo Florcia śpiewa naprawdę ładnie. Ja fałszowałam za dwóch hihihii.
Zajechałyśmy do domu o 23.00 zlekka zmęczone ale szczęśliwe i naładowane dobrą energią ...
środa, 10 lipca 2013
Odwiedziny
Pobyt w Ciechocinku był miły aczkolwiek brakowało mi kogoś do pogaduszek w moim wieku lub kogoś młodszego.Czasem rozmawialiśmy z przemiłym małżeństwem z którym dzieliliśmy stół w jadalni.Wspaniała para,wieloletnie małżeństwo ,widać było że się szanują i kochają i przyjażnią.Tylko raz każde z nich było bez małżonka na jakimś turnusie.To nie łatwe kochać się i być tak zgodnym po tylu latach razem.Każde z nich było po 70siątce.Gdyby nam tego nie powiedzieli nigdy bym się nie domyśliła.Wyglądali na znacznie młodszych...Czlowiek jak na nich patrzył to sam marzył o tak dobrym mężu jakim był pan P...
Wracając jednak do mnie.
Nie cieszyły mnie już tak spacery jak kiedyś... bez przyjaciół było monotonnie.W niedzielę jednak mnie odowiedzili czekałam na to z radością,pogoda dopisała aż nadto! Był ukrop. Ale nic to! Pierwszy gość,a raczej gościówa przyjechała o 11.30. Fajnie było się wreszcie zobaczyć w ubraniach a nie piżamach w cierpieniach na łóżku szpitalnym. Następni goście przybyli o 12.30 moja gromadka G.i P. I M.
Poszliśmy do parku a póżniej na tężnie .Wedle tradycji [jak to było gdy poznałam P. a było to w Ciechocinku około 3 lat temu] rozpadało się.Postaliśmy pod parasolami i było wesoło.
Po południu przyjechał mój brat z rodziną i w sumie było nas razem 9cioro. Rany jaki to był cudowny dzień,nie do opisania.Przepadam za moimi przyjaciółmi, uwielbiam z nimi spędzać czas,zawsze jest tyle żartów i śmiechu.A póżniej jeszcze dołączył mój brat z rodzinką i już nic do szczęścia nie było mi trzeba...
Poszliśmy razem raz jeszcze do parku do fontanny Jasia i Małgosi i poszliśmy posluchać koncertu folklorystycznego pałuk.To było śmieszne,bo na scenie śpiewał zespół bardzo tropikalny.Piosenkarze o karnacji bardzo brązowej i piosenki byly bardzo wakacyjne, ,,Waka,Waka'' itp. Super.
Rozstaliśmy się o 21.oo .Część gości wyjechała nie co wczesniej ,szkoda.
Póżniej tuż przed powrotem do domu odwiedził mnie jeszcze raz P. z narzeczoną.To też był miły wieczór,spacer niemalże nocny .
Wracając jednak do mnie.
Nie cieszyły mnie już tak spacery jak kiedyś... bez przyjaciół było monotonnie.W niedzielę jednak mnie odowiedzili czekałam na to z radością,pogoda dopisała aż nadto! Był ukrop. Ale nic to! Pierwszy gość,a raczej gościówa przyjechała o 11.30. Fajnie było się wreszcie zobaczyć w ubraniach a nie piżamach w cierpieniach na łóżku szpitalnym. Następni goście przybyli o 12.30 moja gromadka G.i P. I M.
Poszliśmy do parku a póżniej na tężnie .Wedle tradycji [jak to było gdy poznałam P. a było to w Ciechocinku około 3 lat temu] rozpadało się.Postaliśmy pod parasolami i było wesoło.
Po południu przyjechał mój brat z rodziną i w sumie było nas razem 9cioro. Rany jaki to był cudowny dzień,nie do opisania.Przepadam za moimi przyjaciółmi, uwielbiam z nimi spędzać czas,zawsze jest tyle żartów i śmiechu.A póżniej jeszcze dołączył mój brat z rodzinką i już nic do szczęścia nie było mi trzeba...
Poszliśmy razem raz jeszcze do parku do fontanny Jasia i Małgosi i poszliśmy posluchać koncertu folklorystycznego pałuk.To było śmieszne,bo na scenie śpiewał zespół bardzo tropikalny.Piosenkarze o karnacji bardzo brązowej i piosenki byly bardzo wakacyjne, ,,Waka,Waka'' itp. Super.
Rozstaliśmy się o 21.oo .Część gości wyjechała nie co wczesniej ,szkoda.
Póżniej tuż przed powrotem do domu odwiedził mnie jeszcze raz P. z narzeczoną.To też był miły wieczór,spacer niemalże nocny .
Księżniczka i jej rydwan .
poniedziałek, 8 lipca 2013
Podsumowanie
Postaram się to wszystko podsumować,choć to nie łatwe bo moje serce wspomina już wczorajszą wycieczkę,która rewelacyjnie się udała...
Ale wracajmy do Ciechocinka i sanatorium Wrzos.
1]JEDZENIE- jesli masz problemów z żołądkiem
[tz nadkwasote itp] to może być problem,ja nie wszystko mogłam jeść,czasem jedzenie było mocno przyprawione pieprzem,bywało pierne.Ale ogólnie jedzenie jest ok,zupki dla zwykłego zjadacza dobre ,porcje nie za duże,
czasem za małe [jak niepozorna garstka frytek].Jednak jeśli masz ochotę na frytki idziesz w miasto i cześć .
Jesli jest pogoda w czasie turnusu sa organizowane 4 potańcówki ;2 na 1 tydzień.Można iść na balety do innych sanatoriów. W Ciechocinku otworzono weekendowe kino i są 2 seanse,to też jest jakaś alternatywa.
We Wrzosnie sa przeważnie 4 zabiegi na dzień. Minusem może być opieka pielęgniarek a raczej jej ich brak , powinny być codziennie by wrazie czego pomagać,a w rzeczywistości nie zawsze są . Co znam z opowiadań. Doktor nie robi badań na dzień dobry,tylko pyta co chcesz i ewentualnie coś tam sugeruje. Więc jesli masz żylaki ,to z góry trzeba nie chcieć gorącej borowny lub trzeba pamiętać i samemu wszystko powiedzieć na co się choruje. Trzeba o wszystkim pamiętać.
Kiedy sie jedzie do sanatorium nie można sobie zaklepac pokoju co jest denerwujące,tz numeru.Ale jeśli jesteś na wózku trzeba powiedzieć,że chce sie pokój dla wózkwicza [jeśli jedzie się z kimś to dla 2 osób] na parterze w hotelu głównym...
Jak mi się coś przypomni to jeszcze dopiszę,a tym czasem to tyle o warunkach w sanatrium.
Sam pobyt był ok,bez żadnych ekzcytacji [do czasu],no bo czy to możliwe przy 5 razie? Choć tym razem było kilka miłych niespodzianek.Miasto dostało kasę z unii i zainwestowało .Ciechocinek wypiękniał i miejsca które znałam z poprzedniesz szaty nieco się zmieniły.Na duży plus.
W Ciechocinku brak młodzieży niepełnosprawnej.Może i jeżdzą ale niezmiernie trudno ich spotkać na ulicach. Nie widać jej,ale to dla tego że żadko kto chce tam przyjechać,niezasłużenie nosi miano kurortu dla emerytów. Do puki sami nie zechcecie tam przyjeżdzać nic się nie zmieni.A jest gdzie spacerować,nawet urządzać wyścigi na na wózkach jakby ktoś bardzo chciał ,jest gdzie iść na lody,pizze,ciacho itp
Dla rozrywki starałam się odwiedzać wiewiórki.Jest ich tam mnóstwo i cieszą oko. Dostałam od jednego kuracjusza całą paczkę laskowych orzechów i chodziłam wołając basiabasiabasiabasia .I miałam jedną/jednego ulubieńca który zaraz zbiegał z drzewa.Ochrzciłam wiewiórkę Basią [a jakże inaczej],była przesłodka i owiele śmielsza od reszty gromadki.Zaczełam nawet gadać po ich,co moją Baśkę chyba intrygowało.
Główna ścieżka jest wykostkowana.
Milusia prawda?
czwartek, 4 lipca 2013
Ciechocinek cz.2
Deptak w Ciechocinku jest 3 częściowy. To jest część druga.
Na pierwszej znajduje się kawiarnia Aleksandria, która
wygląda jak domek secesyjny.To moj ulubiony budynek,no jeden z dwóch.
Tak wyglada wieczorowa pora .
Fontanna zmienia podswietlenie na rózne kolory,
żółty,turkus,fiolet,czerwień itp.
Woda w fontannie rośnie i się obniża.
Wszystko jest miłe dla oka.
Dużo tam ,,szpaków'' ,choć ja mam wątpliwość czy to faktycznie
te ptaki.Szpaki mają widoczne plamki na skrzydłach a te ptaszki były całe czarne,
choć dzioby miały jasne,żółtawe.Te ptaszorki pięknie śpiewają.
Przyjemność dla ucha ,ale i potrafią zaskoczyć swoim śpiewem
o 2.30 w nocy!
Park zdrojowy ;zmodernizowany, odświerzony ze zaskakującymi
zmyslnymi ozdobami jak rynienkowe ścieżki wody.
Uciecha dla dzieci.
Słynne czarne łabędzie.Pewnego popołudnia pan łabędz
pomagał łabędzicy w przesuwaniu gniazda bardziej w cień.
On dziobem rozbierał gniazdo a ona siedząc i nie ruszając
się z miejsca układała to co on przeżucał.
Łabędzie łączą się w pary na całe życie.
Nad tężniami krajobraz bardzo się zmienił .
Naliczyłam się 5ciu fontann ,które nocą zmieniają kolory.
Myślę,że jest ich tam o wiele więcej,bo nie doszłam
do tej drugiej i trzeciej tężni,niestety.
Tu na zdjęciu widać mgiełki wody, fajny efekt.
Niestety nie udało mi się zrobić więcej zdjęć,
ale z drugiej strony jeśli wybierzecie się
do sanatorium w Ciechocinku
będziecie mieli co odkrywać .
Warto tam pojechać,bo jest mało stromych krawężników,
jest gdzie pojeżdzić wózkami,nawet poszaleć,bo tłoku nie ma.
Warto umówić się z przyjaciółmi ,wybrać jeden ośrodek
i pojechać razem.Wtedy i towarzystwo nam dopisze
i wakacje się na pewno udadzą.
środa, 3 lipca 2013
Sanatorium Wrzos
Dziś wróciłam z sanatorium Wrzos.
To był mój piąty tam pobyt.Tym razem pojechałam
na prożbę mojej mamy. Osrodek jest położony w fajnej lokalizacji.
Wszędzie od niego jest blisko i do parku ,ktory jest po drugiej stronie ulicy
i do deptaku do którego idzie się po prostej i do tężni ,sklepów ,koscioła.
Mój pokój 119 miał dosyć wąskie wejście,tz korytarzyk i wieżdzanie elektrycznym wozkiem
było prawie na sytk. To duży minus.
Łazienka jest dosyć duża.Po drugiej stronie we wnęce
jest prysznic.Do ściany jest przykręcony stołeczek prysznicowy.
Jednak nie ma on podłokietników.W pokoju pod biukiem stał kolejny
prysznicowy taborecik.Pod prysznic można podjechać wózkiem.
Pokój 120 jest znacznie obszerniejszy i jaśniejszy niż był nasz 119.
I chyba łatwiej byłoby do niego wiechać
Nasza ulubiona winda.Są dwie.Ja wolę tą która znajduje
się w drugim skrzydle ośrodka.Jest obszerniejsza i nie trzeba
dużo czasu na nią wyczekiwać.
Tu widać windę,której nie lubię.A za moimi plecami prowadzi korytarz
do tej fajnej.
Przez te okna widać fajne patio na którym w ładną pogodę
są potańcówki.[Ktoś wysłuchał moich myśli i zrobił tam piękne miejsce
z parasolami i potancówkami,bo to mój pomysł z przed 5 lat]
Stołowka.Stoliki po prawej są za małe na 4 osoby ,
mogłyby być większe.I na 100% wózkiem elektrycznym się nie podjedzie
by wygodnie zjeść.Przynajmniej nie każdym modelem.
Patio i okna stołówki.
Można kupić lody i piwko.Nie widać tu zaopatrzeniówki,
jest bardziej na lewo,nie zmieściła się w kadrze.
A tu rotunda.Bardzo fajne miejsce.
Po prawej zjazd ,po lewej schody.
Opowieści o Ciechocinku
ciąg daszy nastąpi...
sobota, 15 czerwca 2013
Wyjazdów to czas
Za 4 dni wyjeżdzam do sanatorium.Nie ma we mnie podekscytowania ani tego co bylo zawsze kiedyś,jednak cieszę się że oderwę się od swojego domu ,od miejscowości i od innych rzeczy... Byle zdrowie dopisało. Ma być gorąco więc będzie dużo czasu na spacery. Na przewietrzenie głowy.Czasem ktoś mnie odwiedzi i będzie super... Jakoś to pakowanie mnie stresuje troszkę,by o niczym nie zapomieć...A zatem do usłyszenia w lipcu.
A tak swoją drogą ,udało mi się kupić butki. Pisałam o tym wcześniej ,że nie mam jak jechać itp.Po te czerwone byłam w Inowrocławiu z przyjaciółmi .A niebieskie kupiła mi Migreti. To zabawna historia.W całej Bydgoszczy nie było ani niebieskiego koloru ani już mojego rozmiaru ,więc Migreti ruszyła swoje kontakty i poprosiła znajomych z Torunia by kupli dla mnie te niebieściusie.Bardzo się cieszę.Butki niespodziewanie dostałam w prezencie.
M.bardzo ale to bardzo Ci za balerinki dziękuję.
A tak swoją drogą ,udało mi się kupić butki. Pisałam o tym wcześniej ,że nie mam jak jechać itp.Po te czerwone byłam w Inowrocławiu z przyjaciółmi .A niebieskie kupiła mi Migreti. To zabawna historia.W całej Bydgoszczy nie było ani niebieskiego koloru ani już mojego rozmiaru ,więc Migreti ruszyła swoje kontakty i poprosiła znajomych z Torunia by kupli dla mnie te niebieściusie.Bardzo się cieszę.Butki niespodziewanie dostałam w prezencie.
M.bardzo ale to bardzo Ci za balerinki dziękuję.
wtorek, 4 czerwca 2013
Niespodziewany gość
Dziś niespodziewanie przybył do mnie gość za oceanu.
Zaskoczona byłam totalnie.No bo niby skąd przybyła do mnie paczka,paczka za którą nie płaciłam, nic przecież nie zamawiałam? ...a jednak paczuszka leŻała na stole. A w środku był on .Z tak daleka przybył i
wyjrzał nieśmiało ze swojego uroczego niebieskiego pudełeczka. Puszysty milusi miś,choć one misiami wcale nie są.
Zaskoczona byłam totalnie.No bo niby skąd przybyła do mnie paczka,paczka za którą nie płaciłam, nic przecież nie zamawiałam? ...a jednak paczuszka leŻała na stole. A w środku był on .Z tak daleka przybył i
wyjrzał nieśmiało ze swojego uroczego niebieskiego pudełeczka. Puszysty milusi miś,choć one misiami wcale nie są.
***
Uroczy upominek od serdecznej kolezanki ,
która niedawno miała tą przyjemność
odwiedzić Australię.
Co potrzebują Koale do życia?
Eukaliptusa.
Moj musi wyżyć na olejku eukaliptusowym ,
który kupiłam kilka dni temu hi hi.
THE AND
***
piątek, 31 maja 2013
Mojej Przyjaciółce
Jak dobrze móc mieć kogoś bliskiego,
takiego jak Ty,
kto uśmiechnie się,pomoże
otworzy na ościerz świata drzwi
Poprowadzi za rękę , porozmawia
opowie co słychać tu i tam
Gdy trzeba otrze łzy
i powie kocham Cię.
Dziękuję,że jesteś xxx.
takiego jak Ty,
kto uśmiechnie się,pomoże
otworzy na ościerz świata drzwi
Poprowadzi za rękę , porozmawia
opowie co słychać tu i tam
Gdy trzeba otrze łzy
i powie kocham Cię.
Dziękuję,że jesteś xxx.
Subskrybuj:
Posty (Atom)