Wyjątkowy dzień z wielu względów,że wyszłam na dwór i byłam na długim spacerze,że byłam na spacerze z przyjaciółką i że poznałam A. W końcu, zupełnie przypadkowo.
Dziś ciepło,choć wiało. Poczuć wiatr na twarzy to coś cudnego,bezcenne.Móc pójść na spacer samodzielnie ...tylko akumulatory mi padają w elektryku... to jedyny minus... No ale wracając do spaceru...
Wyszłam z mamą i poszłyśmy na ławki pod drzewami. Po chwili podeszła do mnie jakaś młoda kobieta.Okazało się,że to mama Z. ,która ma SMA1 .Miałyśmy się poznać rok temu ,ale nie wyszło. Z. ma już 3 i pół roku. Porozmawiałyśmy chwilę i się rozstałyśmy. Póżniej dryndła G. ,że jest na spacerze z synkiem ,więc dołączyłam do nich.
Gadałyśmy i szłyśmy w stronę skwerku lodziarni i tam spotkałam po raz drugi A .tym razem z córeczką Z. . Zosieńka jest śliczną dziewczynką z długimi włoskami aż do pasa.Zna cały alfabet ,pięknie mówi i lubi książeczki ,jest dzieckiem raczej leżącym ,porusza rączkami ,ale nadal samodzielnie oddycha. Widać,że ma silny organizm i duży apetyt na życie,bo wyrwała się śmierci po ciężkiej chorobie.I oby dobry Bóg nie dał jej już tak ciężko chorować.Spacerowałyśmy we trzy. Póżniej G. nas opuściła :-/ [we trzy to zawsze weselej ;-) ]Ale jak byłyśmy same też było miło. Wróciłam do domu o 17nastej.
Zapewne w pon nie wyjdę a też ma być pięknie i ciepło,ale to nic ,robota czeka.
niedziela, 26 kwietnia 2015
Subskrybuj:
Posty (Atom)