poniedziałek, 1 sierpnia 2016

ŚDM

Ostatnio targaly  mną emocje  związane z dniami młodzieży.  Znów serce rywalo się do bycia we wspólnocie, chciałoby się przeżyć jedność, radość w modlitwie z tymi wszystkimi ludźmi młodymi że świata.  Tak bardzo by chciało się śpiewać z nimi i po prostu być tam,być częścią  tego święta.  Niestety nigdy nie byłam i serce zawsze mi się łamalo.
Szczerze nie rozumiem ludzi których tam nie ciągnęło . Znam też takie osoby co i owszem zjeżdża  na ŚDM ale tylko za granicę.  W moich oczach taka osoba dużo traci,bo  jej wcale nie chodzi o modlitwę  o wspólnotę  i spotkania z Ojcem Świętym, a raczej o turystykę  ŚDM.  No bo jak to nazwać inaczej? Darmo ma się nocleg, pomoc ,wyżywienie, towarzystwo.  . Gdy Kraków ma się pod nosem ,teoretycznie jest się katolikiem a mówi, że i owszem, ale tylko za granicą.  U  mnie taki człowiek ma  duży minus-hipokryta . To takie kłamstwo tej osoby wobec siebie samej. Gdyby modlitwa była  ważna  to i Kraków byłby ważny  ,byłby radością  i pragnieniem w przeżywaniu wspólnej modlitwy...
W tym roku obiecałam sobie,że  nie będę oglądać Światowych  Dni Młodzieży . Nie będę oglądać  serce nie będzie tak boleć, no nie mogłam.  Po prostu,choć tak uczestniczyłem w tych dniach. Oglądałam i czasem miałam gole w gardle, czasem pociecha łza.
To piękne móc  jeździć  na rekolekcje które wzmacniają wiarę.  Ech.