poniedziałek, 5 października 2020

Spacery po 2 tygodniowej przerwie

 Ostatnie podrygi upalnego lata kończymy z dniem 16 września. Puki co.

W poniedziałek moja asystentka  wróciła z urlopu i też tego dnia wróciło lato. Zanikowiec taki jak ja lubi temperaturę 26C + To był fajny dzień ,bo poszłam zobaczyć gdzie przenieśli sklep w którym pracuje moja przyjaciółka. 

Spacer już tak bardzo mnie nie cieszył,bo uprzykszyły mi się te same widoki i człowiek czuje się jak w filmie ,,Dzień Świstaka ",byłam więc u E. i cieszyłam się naszą  rozmową. I chłodnym wiaterkiem. 


Zaliczyłam też wtorkowy spacer i też poszłam tu i tam  i do przyjaciółki . Poszłam sama do biblioteki ,
bo miała otwarte drzwi. Więc mogłam wjechać swobodnie . Swoją drogą mają fajne książki biograficzne. Obiecałam jednak sobie,że  przeczytam najpierw swoje a później będę coś wypożyczać. 
Fajne są te buraczane miotełki. Bardzo ozdobne są te rośliny. Wracając pomału do domu
spotkałam mamę mojego przyjaciela z dzieciństwa i trochę onieśmielona  poprosiłam o poprawienie mi nóg, bo spadały mi  z podnózków. A przy okazji pół godzinki porozmawiałam. Poprawianie stóp  mi nie pomogło jak tylko odjechałam zaraz calkowicie mi się zesuneły .Ucieszyło mnie to spotkanie ,bo X lat czyli całe wieki z nią nie rozmawiałam a to bardzo przemiła sąsiadka. Z resztą jak większość naszych. W naszym bloku mieszkają mili ludzie. Ale panowie niestety nigdy nie kwapili sie do pomocy ,nawet gdy widzą,że  jest ona ewidentnie potrzebna. 

Dziś w środę  też jest u nas upał 27 C, ale mama żel się czuła i nie byłaby w stanie pomagać opiekuce zjeżdżać i wjeżdżać  wózkiem ( pod trzymując  go) . I tak jestem mamie wdzięczna za te dwa spacerowe dni (Z resztą wszystkbie dotychczasowe ) ,bo przechodzi samą siebie ;swoją słabość,swój ból żebym ja mogła wyjść na powietrze bardzo duże trudności ma z chłodzeniem i kręgosłupem.  Do 16.00 byłam bardzo śpiąca. Więc jakoś pobyt tego dnia w domu mnie nie zasmuca.