Linki do zasad czym różni się przyjażń od koleżeństwa i czym jest przyjażń . Polcam.
https://zwierciadlo.pl/psychologia/relacje-spoleczne/sztuka-przyjazni-7-zasad
Linki do zasad czym różni się przyjażń od koleżeństwa i czym jest przyjażń . Polcam.
https://zwierciadlo.pl/psychologia/relacje-spoleczne/sztuka-przyjazni-7-zasad
Ten list napisałam kiedyś ,tak 5-4 lata temu , do osoby bardzo ważnej dla mnie . Był to list pełen uczuć . Myślałam, że to będzie aktualne całe życie ,Musiałam jednak te wszystkie ckliwości i ideały spalić ,bo okazało się ,że jestem śmieszna. Tak uznałam ,że gdyby ta osoba dostała ten list ,to by się rozrosła jak paw. Niestety zostałam zdradzona. Nie chodzi tu o zdradę fizyczną, bo nigdy nie byliśmy parą ,a o zdradę przyjacielską. Do puki jest fajnie ,do puki nie upadam i nie potrzebuję wsparcia jest ok. Ale gdy cierpię i potrzebne mi będzie od tej osoby wsparcie dostanę kopa. Gniew i atak. Choć ta osoba się chowa z tymi cechami.
Teraz już wiem z jakimi wadami mam do czynienia i jak mam z tą osobą postępować , by nie być ranioną. Wymagało to ode mnie dużo pracy nad sobą .Dużo pomogły mi vlogi Pani psycholog Magdaleny Socha . Okazało się ,że podobne cechy ma mój ojciec ,tle że ojciec nigdy nie był opiekuńczy i szarmancki w stosunku do mnie i entuzjastycznie nastawiony do świata. A tu takie pozytywne emocje, całe kopy. ,Półtora roku temu ,po kontakcie zalewały mnie łzy. Byłam zdezorientowana ,bo słyszałam co innego a czyny były inne i wracały wszystkie emocje, musiałam coś z tym zrobić ,bo na tym traciłam tylko ja. Druga strona żyła sobie bez refleksji. Odsunęłam się, przestałam pisać i teraz mamy kontakt praktycznie raz na 3 miesiące. I gdy słyszę ,,,tęsknię za Tobą '', to totalnie nie daję temu wiary.
Chwali post.
###
Na początku września odwiedziłam w sanatorium D. która była w Inowrocławiu . Już od roku myślałam jak to zorganizować by ją odwiedzić i jedyną osobą z którą wydawało mi się, że mogę do niej pojechać był Sz.
Jednak nic z tego nie wyszło i ostatecznie dobrze. Myślę ,że on nie czuł by się dobrze a ja z nim. W sensie, że myślałabym o jego dyskomforcie, współodczuwałabym jego dyskomfort.
Zapytałam M czy by się nie dało pojechać razem ,bo mi zależało .Nie nastawiałam się na nic, uda się to się uda. Nie, to nie. Żadnych oczekiwań. I ku mojej radości usłyszałam tak.
Mąż M pojechał z nami ,gdyby M potrzebowała przy mnie pomocy. . Byłam przekonana, że będzie jej potrzebować przy wkładaniu mnie do samochodu i wyciąganiu .Jednak moja przyjaciółka świetnie sobie poradziła z tym sama. Aż byłam w szoku. Czemu ?Bo już słyszałam ,że jestem za ciężka. Nie od niej ,tylko od innych osób. Urosłam też i mój brat ma problem czasem z włożeniem mnie do samochodu..
Podróż zaczęła się super, dzień stał się upalny. A ja zachwycałam się słońcem, cieniami i bryzą z solanek.. W tym spacerze ta bryza była dużą przyjemnością ,ale nie miałam odwagi prosić o dwie rundki w koło, bo najistotniejsza była D. Cieszyła się z mojej wizyty autentycznie. Myślałam, że to raczej z jej strony ,taka po prostu uprzejmość tak mówić. A jednak miłe jest, że ktoś cieszy się, że mnie widzi i komuś zależy by mnie zobaczyć.
Trzeciego lipca M zaproponowała mi wyjście na koncert ,ku mojej radości na imprezę z winem i śpiewem.
My obydwie nie pijemy ,ale muzykę lubimy. Miło jest uczestniczyć w lokalnym wydarzeniu i być tego częścią.. . Nawet młodzież ,która nie koniecznie gustuje w takiej muzyce ,która była w większości na tym koncercie, jednak ta młodzież mimo to przyszła. Dużo było młodzieży i cieci.
Koncert zaczął się o 21 .00. M powiedziała mi weż koc ,bo może być zimno. No gdzie? Przecież w dzień było 30C . Na pewno wieczór będzie ciepły. O 22 zrobiło się chłodno a o 22.30 zimno. Oj kocyk by się przydał. Żal mi było M bo pieruńsko marzła i ten kocyk by ugrzał nas dwie. Starałam się podrygiwać ,by się rozgrzać . Połączyłam przyjemne z pożytecznym. Nie mogłyśmy się nadziwić jak o 23.00 ludzie byli roznegliżowani i nie marzli. Te dzieci bez cieplejszej bluzy.
I można by zakończyć ten wpis. Ciepłe miesiące to czas mało komfortowy dla mnie. To smutny czas, gdzie człowiek dużo myśli o tym co było i o tym co się nigdy nie wydarzyło. Patrzę na te posty na Instagramie czy fb ,gdzie kto z kim. Tu Londyn ,tam Barcelona, tam USA i tamci w Grecji. Jeszcze inni w Krakowie, Gdańsku, góry, mazury. Jedni na grillu, ognisku ,urodzinach, uroczystościach rodzinnych , wypadach ze znajomymi i koncertach. Moje otoczenie też ma to wszystko w zasięgu ręki .
Mnie to omija ciągle.
Na wszystko w moim życiu jest za póżno. Asystentka? Przemilczę ...,
Dostałam zaproszenie by wyjechać do koleżanki ,mieszkają we dwie same dziewczyny w domku. Warunki super tylko nie mam z kim tam pojechać ,mama zbyt zmęczona życiem ,schorowana.
U mnie też nie jest różowo zdrowotnie ,pogłębiły się problemy, doszły nowe ,które codziennie uprzykrzają mi życie. Przez nie muszę być blisko domu. Ale to można by jakoś ujarzmić na wyjeżdzie ,tylko jak opiekun nie domaga ,to woli swoje brudne kąty, niż być poza domem. szczególnie gdy ma się76 lat.
A i z domu nie mam za bardzo jak i z kim wyjść.
Przyjaciel przestał nim być, przyjacielem . Amoże raczej nigdy nim nie był? Ale to opowieść na inną historię. Inni zapracowani a jak mają urlopy ,to oczywiste jest, że wyjeżdzają na odpoczynek z rodzinami. W ubiegłe lato 3 ciepłe miesiące byłam 6 razy na dworze i raz we wrześniu.
Wolę jesień i zimę, bo moje zmysły czują spokój. W tedy nie czuję tej niesprawiedliwości.
Jakie było lato 2023 ? ...byłam na dworze ; spacerach ogółem 7 razy. SZeść razy dzięki M. Bo M jest moją rehabilitantką na zastępstwie od 10 miesięcy . W czerwcu nie wyszłam ani razu. Nie potrafiłam poprosić i ogarnąć tego emocjonalnie. W czerwcu miałam wyjechać.
Starałam się nie rozmyślać ,tylko dzielnie przystosować się do nowej rzeczywistości. Poświęciłam się pracy. Starałam się więcej malować.
W lipcu M zorganizowała mi wyjście . Gdyby nie chęć pomocy jej męża,który zjeżdza ze mną po schodach wózkiem [ robili to we dwoje ] ,spacery nie byłyby możliwe. Niestety wychodzenie pokrzyżowały mi zawroty głowy i straciłam 2 spacery [ przypadał jeden na tydzień. ]. Póżniej pojechałam do brata . Było super ,ale złapałam wirusa od bratanicy i wszystko się rypło.
Miał odwiedzić nas kuzyn z rodziną ,który przyjechał do Polski na 3 dni. Kupiłam małemu prezent. Niestety nie było mi dane go mu wręczyć. I kolejne 3 spacery odleciały w siną dal.
Nie byłam też ani razu na wózku elektrycznym . Z resztą nie wiem czy bym zdołałabym na nim wysiedzieć po ubiegłorocznych akcjach bólowych..
Od pół roku męczę się z nawracającym wrastającym paznokciem. Jestem już tym zmęczona. Raz było lepiej ,nawet się goiło ,ale teraz jest naprawdę nieciekawie.