Trzeciego lipca M zaproponowała mi wyjście na koncert ,ku mojej radości na imprezę z winem i śpiewem.
My obydwie nie pijemy ,ale muzykę lubimy. Miło jest uczestniczyć w lokalnym wydarzeniu i być tego częścią.. . Nawet młodzież ,która nie koniecznie gustuje w takiej muzyce ,która była w większości na tym koncercie, jednak ta młodzież mimo to przyszła. Dużo było młodzieży i cieci.
Koncert zaczął się o 21 .00. M powiedziała mi weż koc ,bo może być zimno. No gdzie? Przecież w dzień było 30C . Na pewno wieczór będzie ciepły. O 22 zrobiło się chłodno a o 22.30 zimno. Oj kocyk by się przydał. Żal mi było M bo pieruńsko marzła i ten kocyk by ugrzał nas dwie. Starałam się podrygiwać ,by się rozgrzać . Połączyłam przyjemne z pożytecznym. Nie mogłyśmy się nadziwić jak o 23.00 ludzie byli roznegliżowani i nie marzli. Te dzieci bez cieplejszej bluzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz