wtorek, 31 grudnia 2013

23 i półgodziny do Sylwestra


Dziś miałam wieczorne odwiedziny,koleżanki z dawnych szkolnych lat,ktora mieszka na stałe w UK.Od pewnego czasu sie widujemy,jak tylko ona przyjeżdza do rodziców, to i ja cieszę się na nasze spotkanie i na nie liczę.
Bardzo ono było mi dziś potrzebne,bo czuję się samotna.Swięta zawsze wprowadzają mnie w taki nastrój,
a im Sylwester blizej tym ja smutniejsza.
Każdego roku odczuwam brak kogoś dla siebie,kto chciałby spędzić ten wieczór w moim towarzystwie.
Ale bąć co bąć jestem trochę ciężarem niż frajdą do towarzystwa,zdaję sobie z tego sprawę.Trzeba przy mnie poskakać,znieść,gdzieś ze mna przejść,lub ewentualnie wtarmosić do samochodu i zawieść i znów wyjać i znów posadzić na wózek,ubrać w kurtkę i rozebrać ją. Sami widzicie za dużo zachodu...Jestem nudziarą ,a kto chce w Sylwestrową noc spędzić z nudnym człowiekiem.W grupie byłoby rażniej. ..
Jestem jak Irena Kwiatkowska, która mówiła o sobie,że ona zawsze była ciekawa świata i wszystko musiała dotknąc,powąchać ,posmakować ,doświadczyć.Taki miała apetyt na życie.Ze mną jest podobnie.
Nigdy nie byłam na żadnej zabawie noworocznej,czy karnawałowej.Na pierwszej domówce w swoim życiu byłam w tym roku. Nie miałam swojej 18-stki i na zadnej nie byłam...Więc chcę dotchnąć i posmakować prawdziwej Sylwestrowej zabawy,poczuć  śmiech i radość ,z radości przebywania z drugim człowiekiem,nie jednym ale choc  dwoma... Wspólnie z usmiechem odliczać 10 ,9,8,7,6,4,3.... i krzyczeć Szczęśliwego Nowego Roku ! w miłym towarzystwie.
Mój poprzedni post miał 53 wyświetleń,to chyba znaczy,że ktoś tu jednak zagląda...,tylko po czym to wiadomo ,że to on był czytany i wyświetlany tyle razy??

czwartek, 26 grudnia 2013

Już prawie po...

Tak,tak,już prawie po świetach,jutro wiekszość osób wróci do pracy.Ja jednak jeszcze przeciągnę świetowanie do Sylwestra....
W tym roku Mikołaj bardzo mnie obdarował.Czyżby uznał,że byłam dostatecznie grzeczna?? 
Naprawdę nie wiem,w każdym bądz razie zostałam obdarowana  przez wiele osób.
Przed świetami dużo pracowałam ,ponad siły i niestety  ,,otpręzenie''
 a raczej stres wyszedł w sama wigilię.Byłam małomówna ,zmeczona i syta od samego powietrza.
Skubnełam wigilijnych potraw bo wypadało,choć po kilku lyżkach owocowej zupy już czułam się najedzona.
Bratowa zrobiła panna cotta ktorą tak lubię .I co miałam odmówić?
Leżałam ,wiec myslałam,że cieżkość mi przejdzie ,no ale tylko pogorszyłam sprawę.
Zjadłam...Powrót do domu nie był zbyt miły dla moich trzewi i żoładka...
Muszę jakoś wykabinować by na przyszły rok przed świetami mieć wolne i nie pracować.Prezenty porobie [jesli jakieś będę robić] w ciagu roku; nawet już mam pomysły. Dzieki Bogu powaznie nie zachorowalam
 jak to bywało kiedyś...Jednak mam nowo-stare  problemy,z jedzeniem oraz piciem.
Jedzenie nie sprawia mi przyjemności,bo po nim czuje sie żle,łomocze mi serce i czuje jakbym biegła.
Jem więc mało a jesli wiecej to tylko gdy leże. Lubiłam jeść ,ale po za domem zwyczajnie nie mogę ,
bywa to bardzo przykre i kłopotliwe...Przykre gdy jest sie w towarzystwie i przyjaciele czestują ,
specjalnie szykują jedzenie...
Chciałabym jak człowiek przyjmować pożywienie,kosztować,śmiać się w pozycji pionowej .
Nie martwić się ,że zaraz poczuje ucisk i bede zwracać...Przez to jem coraz mniej..
Na Sylwestra nic nie przewiduję wedle tradycji.
 Jedyne co wedle niej zrobie to wyjdę na balkon by popatrzec w niebo na tak ulubione
przeze mnie fajerwerki.

Poprawiam ten tekst by jakos byl zwarty ,ale im bardziej poprawiam to tym gorzej wizualnie wyglada.Nie pojmuję czemu. :-(

środa, 18 grudnia 2013

Mróweczka

Moje ostatnie tygodnie,a w zasadzie już prawie
 3 miesiące dzień w dzień pracuję.
Siedzę po wiele godzin i pracuję artystycznie.
Obecnie robię prezenty dla najbliższych. I gonię się z czasem.
Już niedługo meta i chyba czas wygra, ale drugie miejsce
nie jest takie złe. Lubię gdy wszystko mi się udaje,
to co sobie wymyślę,zaplanuję.  Nie lubię rezygnować
z obranych ścieżek,gdy muszę to zrobić bywam rozdrarzniona.
Najgorsze jest też ,gdy kupi się coś co ma nam służyć
do naszej pracy i za chiny ludowe nie można tego znaleść ,
gdzie to schowaliśmy.Najpierw się człowiek wścieka,
a póżniej opadają ręce i przychodzi  pogodzenie z faktem.
Ciekawa jestem gdzie ja znajdę tą serwetkę.
Ciekawe gdzie to dostępne miejsce jest...
Dziś pracowałam najdużej ,8 i pół godziny.
 Teraz choć dochodzi 3 w nocy , czuje tylko leciutkie znużenie.
Jem .Wiem ,wiem, po nocach się nie je.
Bardzo się cieszę,że mimo tak wielkiego wysilku
 i eksplatacji mojego organizmu  przez tak wiele tygodni
jestem zdrowa.W mienionych latach wysiłek oznaczał chorobę.
Teraz jest inaczej. I to mnie bardzo cieszy.

Niedługo Święta Bożego Narodzenia 
i Nowy Rok
życzę wam z tej okazji 
dużo zdrówka,pogody ducha,
spełnienia marzeń , 
 realizowania wytyczonych 
sobie celów
i sukcesów na różnych polach życia.