czwartek, 26 grudnia 2013

Już prawie po...

Tak,tak,już prawie po świetach,jutro wiekszość osób wróci do pracy.Ja jednak jeszcze przeciągnę świetowanie do Sylwestra....
W tym roku Mikołaj bardzo mnie obdarował.Czyżby uznał,że byłam dostatecznie grzeczna?? 
Naprawdę nie wiem,w każdym bądz razie zostałam obdarowana  przez wiele osób.
Przed świetami dużo pracowałam ,ponad siły i niestety  ,,otpręzenie''
 a raczej stres wyszedł w sama wigilię.Byłam małomówna ,zmeczona i syta od samego powietrza.
Skubnełam wigilijnych potraw bo wypadało,choć po kilku lyżkach owocowej zupy już czułam się najedzona.
Bratowa zrobiła panna cotta ktorą tak lubię .I co miałam odmówić?
Leżałam ,wiec myslałam,że cieżkość mi przejdzie ,no ale tylko pogorszyłam sprawę.
Zjadłam...Powrót do domu nie był zbyt miły dla moich trzewi i żoładka...
Muszę jakoś wykabinować by na przyszły rok przed świetami mieć wolne i nie pracować.Prezenty porobie [jesli jakieś będę robić] w ciagu roku; nawet już mam pomysły. Dzieki Bogu powaznie nie zachorowalam
 jak to bywało kiedyś...Jednak mam nowo-stare  problemy,z jedzeniem oraz piciem.
Jedzenie nie sprawia mi przyjemności,bo po nim czuje sie żle,łomocze mi serce i czuje jakbym biegła.
Jem więc mało a jesli wiecej to tylko gdy leże. Lubiłam jeść ,ale po za domem zwyczajnie nie mogę ,
bywa to bardzo przykre i kłopotliwe...Przykre gdy jest sie w towarzystwie i przyjaciele czestują ,
specjalnie szykują jedzenie...
Chciałabym jak człowiek przyjmować pożywienie,kosztować,śmiać się w pozycji pionowej .
Nie martwić się ,że zaraz poczuje ucisk i bede zwracać...Przez to jem coraz mniej..
Na Sylwestra nic nie przewiduję wedle tradycji.
 Jedyne co wedle niej zrobie to wyjdę na balkon by popatrzec w niebo na tak ulubione
przeze mnie fajerwerki.

Poprawiam ten tekst by jakos byl zwarty ,ale im bardziej poprawiam to tym gorzej wizualnie wyglada.Nie pojmuję czemu. :-(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz