Jest już za mną. Marzenie o pobycie nad morzem było w moim wyobrażeniu tak nierealne jak podroż
do Anglii o której kiedyś marzyłam.
A jednak Mielno stało się dla mnie Londynem.
Po mimo wielu przeciwności losu w piątkowe przedpołudnie wyruszyłyśmy w nasza podroż. Ja i G.
Mam wielkie ,niewyobrażalnie wielkie szczęście mieć ja za przyjaciółkę. Czasem zastanawiam się czym sobie na nią zasłużyłam.Nie mam słów które potrafiłyby wyrazić moje uczucia i radość z tego ,że G. jest przymnie. Napiszę więc po prostu KOCHAM CIĘ GOSIU !
Nasza przygoda z morzem zaczęła się 10 dni temu.Wyjechałyśmy w piątek,jechałyśmy kilka godzin .Jazda nie była uciążliwa,choć w połowie drogi zaczęłam odczuwać skutki noszenia gorsetu.Uciskał mnie w żebra i powodował narastający ból.Starałam się w miarę swoich skromnych możliwości, a to przechylić się w jedna stronę a to w drugą i pomagało. Ból na trochę ustawał.Starałam się go ignorować i myśleć o celu podróży.
O Mielnie!
Gdy wyjeżdżałyśmy z domu nie padało,było nawet duszno.Za to w Koszalinie przywitała nas ulewa. Powiedziałam wiec na głos : Panie Boże spraw by na miejscu wyszło słonce.I gdy dojechałyśmy słonko wyszło.
Pogoda nam dopisywała .Wręcz dopasowywała się do naszych potrzeb. Gdy szykowałyśmy się do wyjścia
,rozpogadzało się.
Pierwsze dwa dni były bardzo ciepłe , wiec szłyśmy na plaże .Rozkładałyśmy leżaczki i wygrzewałyśmy się na słońcu .Bardzo fajnie było móc postawić stopy na chłodnym piasku.
Następne dni były nadal ładne,ale zdarzał się deszcz i nad samiutkim morzem mocniej wiało.
Ciesze się,ze pogoda była dynamiczna ,ponieważ dzięki temu mogłam doświadczyć siły nadmorskiego wiatru.Morze wzburzone jest przepiękne. Szczególnie w jednym dniu wyglądał niesamowicie.Z jednej strony zachodziło słońce a z drugiej szły granatowe chmury ciężkie od deszczu.I ten niezwykły niebiesko zielonkawy kolor morza.
W środę odwiedziłyśmy Kołobrzeg, niemal na cały dzień. Mielno nie ma mola ani tak okazałej promenady ,jednak ta mała mieścinka ma swój urok i czar.I będę Mielno polecać innym.
Uważam,że zabranie ukochanej osoby na spacer po promenadzie w Mielnie,trzymanie się za rękę o zachodzie słońca jest bardzo romantyczne...
Wszystko co dobre przemija.Zdjęcia zostają nam na pamiątkę i wspomnienia . Ciesze się,że mam aparat i mogę w nim zatrzymać zastygnięte w pikslach te wspaniałe chwile.
Mewa made in Poland
I moja praktyczna pamiątka z Kołobrzegu.
Takie niby nic, a ile radości potrafi dostarczyć,hi,hi.