Było sobotnie popołudnie.Szykowałam się do wyjścia.
Mama w nerwach ,bo mróz. Ubrała mnie i wypuściła z domu
pod tym jednym warunkiem,że będę ubrana tak jak mieszkaniec Syberii.
Zgodziłam się ,bo chciałam pójść do M. na wigilie.
Na naszą przyjacielską wigilie.
Te święta ; czas przed świąteczny był bardzo trudny
dla mnie jak co roku. I podsumowując święta były słodko gorzkie.
Słodkie ,ponieważ cieszyłam się tą wigilia u M. z P.
Piękne mieszkanie ,meble sprawiało moje wyciszenie
i blask lampek na choince.
I nasze rozmowy , żarty i podśpiewywania
i wspólny film , wspolne siedzenie na kanapie.
Dla kogoś to nic ,a dla mnie tak wiele.
I głodna jestem takich ciepłych chwil i gestów.
Następna szczypta słodyczy to wigilia u mojego brata.
Pierwszy u naszych nocleg.
Było miło,przytulnie i smacznie.
Leżakowanie na kanapach,
Leżakowanie na kanapach,
I mnóstwo śmiechu w czasie odwiedzin Mikołaja.
I cieszyłam się radością dziecka z otrzymanych prezentów.
I ja byłam zaskoczona upominkami ...
A gorycz? No,cóż powrót do siebie,do domu.
A raczej tych kilku ścian ,ktore mają być domem.
Naprawdę wszyscy tak mają ,
OdpowiedzUsuńkażdy by chciał tylko chodzić z wizytą
i nie wracać do codziennych obowiązków
i 4 ścian :-)
Naprawdę ...
To nie chodzi o obowiązki,bo ich nie mam. Choć bym chciała mieć,bo mogłabym mojej mamie pomóc...
OdpowiedzUsuńTeż tak mam,
Usuńjak jestem u Mamy nie mam żadnych obowiązków.
A siostra ,
która opiekuje się Mamą przez dłuższy czas
musiała na siłę wyrywać jej te obowiązki,
aż Mama się przyzwyczaiła ,
że nie jest najlepsza i genialna.
Taki jest efekt mieszkania z niektórymi Rodzicami.
Ubezwłasnowolniają swoje dzieci.
Nie ma znaczenia wiek.
Ja jestem pewnie ze 2 razy starsza od Ciebie :-)))
Jasna8 ,to nie tak.Moja choroba na nic mi nie pozwala.Mam w domu ostatnie 2 łyżki do zupy ,które mogę unieść,reszta jest zaciężka.Rąk już nie uniosę.Kwestią nie jest niedopuszczanie mnie do prac domowych czy ubezwłasnowolnienie. Gdybym mogła piekłabym ,sprzątała i stroiła dom na święta.Mama by się ucieszyła.
OdpowiedzUsuń