W niedzielę 7.07 czekała naszą paczkę wyprawa,w każdym razie dla mnie była to wyprawa!
Tego dnia nie stresowałam się ,zero nerwów tak jak kiedyś pojawiał się przed każdym niemal ważnym wyjsciem czy wyjazdem. Ekscytowałam się i cieszyłam się ,naszczęście bez złych skutków ubocznych.
Wyruszyłyśmy o 11.30 w stronę Bydgoszczy ,potrzebny był nam kompan .W komplecie nasze trio ruszyło
w stronę Chojnic .Na spotkanie naszej drogiej B.
W samochodzie było tak jak miało być,czyli idealnie ...no jedyny minusik ,to troszeczkę za gorąco ,ale to się stawało mało istotne w takim fantastycznym towarzystwie.Nasza podróż trwała ponad dwie godziny,a ja tego wcale nie odeczułam ,nie dużyła mi się droga ani troszkę.
Po przyjeżdzie do celu trochę odsapneliśmy i pogawędziliśmy a następnie całą czwórką wybraliśmy się nad jezioro Charzykowskie.
Ja kocham wodę,jeziora .Zawsze tęskno i przykro mi było gdy moj brat jako nastolatek z paczką przyjaciół jeżdził nad wodę pływać żaglówkami.
Tam nad tym jeziorem tak pięknie,zielono ,chodniki,plaża, deptak oraz promenada ciągnie się wzdłuż ogromnego jeziora. Duża przystań dla żaglówek,motorówek,łódek.Są cztery czy pięć pomostów. Taki widok cieszy oczy.
Bawiliśmy się jak dzieci,wygłupów było co niemiara.Dawno się tak nie śmiałam. A śmiech to zdrowie.
To co dobre szybko się skończyło i czas było wracać do domu.W drodze powrotnej zaczeliśmy śpiewać zgodnym chórem . Moglibyśmy założyć bend śpiewających inaczej ,oczywiście żartuję , bo Florcia śpiewa naprawdę ładnie. Ja fałszowałam za dwóch hihihii.
Zajechałyśmy do domu o 23.00 zlekka zmęczone ale szczęśliwe i naładowane dobrą energią ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz