Wracając jednak do mnie.
Nie cieszyły mnie już tak spacery jak kiedyś... bez przyjaciół było monotonnie.W niedzielę jednak mnie odowiedzili czekałam na to z radością,pogoda dopisała aż nadto! Był ukrop. Ale nic to! Pierwszy gość,a raczej gościówa przyjechała o 11.30. Fajnie było się wreszcie zobaczyć w ubraniach a nie piżamach w cierpieniach na łóżku szpitalnym. Następni goście przybyli o 12.30 moja gromadka G.i P. I M.
Poszliśmy do parku a póżniej na tężnie .Wedle tradycji [jak to było gdy poznałam P. a było to w Ciechocinku około 3 lat temu] rozpadało się.Postaliśmy pod parasolami i było wesoło.
Po południu przyjechał mój brat z rodziną i w sumie było nas razem 9cioro. Rany jaki to był cudowny dzień,nie do opisania.Przepadam za moimi przyjaciółmi, uwielbiam z nimi spędzać czas,zawsze jest tyle żartów i śmiechu.A póżniej jeszcze dołączył mój brat z rodzinką i już nic do szczęścia nie było mi trzeba...
Poszliśmy razem raz jeszcze do parku do fontanny Jasia i Małgosi i poszliśmy posluchać koncertu folklorystycznego pałuk.To było śmieszne,bo na scenie śpiewał zespół bardzo tropikalny.Piosenkarze o karnacji bardzo brązowej i piosenki byly bardzo wakacyjne, ,,Waka,Waka'' itp. Super.
Rozstaliśmy się o 21.oo .Część gości wyjechała nie co wczesniej ,szkoda.
Póżniej tuż przed powrotem do domu odwiedził mnie jeszcze raz P. z narzeczoną.To też był miły wieczór,spacer niemalże nocny .
Księżniczka i jej rydwan .
Takie odwiedziny to przyjemna sprawa :-)
OdpowiedzUsuńKażdy chyba się cieszy z odwiedzin gości ,
ja byłabym zadowolona ...
Ty widzę ,że też :-)