Dziś wróciłam z sanatorium Wrzos.
To był mój piąty tam pobyt.Tym razem pojechałam
na prożbę mojej mamy. Osrodek jest położony w fajnej lokalizacji.
Wszędzie od niego jest blisko i do parku ,ktory jest po drugiej stronie ulicy
i do deptaku do którego idzie się po prostej i do tężni ,sklepów ,koscioła.
Mój pokój 119 miał dosyć wąskie wejście,tz korytarzyk i wieżdzanie elektrycznym wozkiem
było prawie na sytk. To duży minus.
Łazienka jest dosyć duża.Po drugiej stronie we wnęce
jest prysznic.Do ściany jest przykręcony stołeczek prysznicowy.
Jednak nie ma on podłokietników.W pokoju pod biukiem stał kolejny
prysznicowy taborecik.Pod prysznic można podjechać wózkiem.
Pokój 120 jest znacznie obszerniejszy i jaśniejszy niż był nasz 119.
I chyba łatwiej byłoby do niego wiechać
Nasza ulubiona winda.Są dwie.Ja wolę tą która znajduje
się w drugim skrzydle ośrodka.Jest obszerniejsza i nie trzeba
dużo czasu na nią wyczekiwać.
Tu widać windę,której nie lubię.A za moimi plecami prowadzi korytarz
do tej fajnej.
Przez te okna widać fajne patio na którym w ładną pogodę
są potańcówki.[Ktoś wysłuchał moich myśli i zrobił tam piękne miejsce
z parasolami i potancówkami,bo to mój pomysł z przed 5 lat]
Stołowka.Stoliki po prawej są za małe na 4 osoby ,
mogłyby być większe.I na 100% wózkiem elektrycznym się nie podjedzie
by wygodnie zjeść.Przynajmniej nie każdym modelem.
Patio i okna stołówki.
Można kupić lody i piwko.Nie widać tu zaopatrzeniówki,
jest bardziej na lewo,nie zmieściła się w kadrze.
A tu rotunda.Bardzo fajne miejsce.
Po prawej zjazd ,po lewej schody.
Opowieści o Ciechocinku
ciąg daszy nastąpi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz