poniedziałek, 8 lipca 2013

Podsumowanie

Postaram się to wszystko podsumować,choć to nie łatwe bo moje serce wspomina już wczorajszą wycieczkę,która rewelacyjnie się udała...
Ale wracajmy do Ciechocinka i sanatorium Wrzos.
1]JEDZENIE- jesli  masz problemów z żołądkiem
[tz nadkwasote itp] to może być problem,ja nie wszystko mogłam jeść,czasem jedzenie było mocno przyprawione pieprzem,bywało pierne.Ale ogólnie jedzenie jest ok,zupki dla zwykłego zjadacza dobre ,porcje nie za duże,
czasem za małe [jak niepozorna garstka  frytek].Jednak jeśli masz ochotę na frytki idziesz w miasto i cześć .
Jesli jest pogoda w czasie turnusu sa organizowane 4 potańcówki ;2 na 1 tydzień.Można iść na balety do innych sanatoriów. W Ciechocinku otworzono weekendowe kino i są 2 seanse,to też jest jakaś alternatywa.
We Wrzosnie sa przeważnie 4 zabiegi na dzień. Minusem może być opieka  pielęgniarek a raczej jej ich brak , powinny być codziennie  by wrazie czego pomagać,a  w rzeczywistości nie zawsze są . Co znam z opowiadań. Doktor nie robi badań na dzień dobry,tylko pyta co chcesz i ewentualnie coś tam sugeruje. Więc jesli masz żylaki ,to z góry trzeba nie chcieć gorącej borowny lub trzeba pamiętać i samemu wszystko powiedzieć na co się choruje. Trzeba o wszystkim pamiętać.
Kiedy sie jedzie do sanatorium nie można sobie zaklepac pokoju co jest denerwujące,tz numeru.Ale jeśli jesteś na wózku trzeba powiedzieć,że chce sie pokój dla wózkwicza [jeśli jedzie się z kimś to dla 2 osób] na parterze w hotelu głównym...
Jak  mi się coś przypomni to jeszcze dopiszę,a tym czasem to tyle o warunkach w sanatrium.

Sam pobyt był ok,bez żadnych ekzcytacji [do czasu],no bo czy to możliwe przy 5 razie? Choć tym razem było kilka miłych niespodzianek.Miasto dostało kasę z unii i zainwestowało .Ciechocinek wypiękniał i miejsca które znałam z poprzedniesz szaty nieco się zmieniły.Na duży plus.
W Ciechocinku brak młodzieży niepełnosprawnej.Może i jeżdzą ale niezmiernie trudno ich spotkać na ulicach. Nie widać jej,ale to dla tego że żadko kto chce tam przyjechać,niezasłużenie nosi miano kurortu dla emerytów. Do puki sami nie zechcecie tam przyjeżdzać nic się nie zmieni.A jest gdzie spacerować,nawet  urządzać wyścigi na na wózkach jakby ktoś bardzo chciał ,jest gdzie iść na lody,pizze,ciacho  itp

Dla rozrywki starałam się odwiedzać wiewiórki.Jest ich tam mnóstwo i cieszą oko. Dostałam od jednego kuracjusza całą paczkę laskowych orzechów i chodziłam wołając basiabasiabasiabasia .I miałam jedną/jednego ulubieńca który zaraz zbiegał z drzewa.Ochrzciłam wiewiórkę Basią [a jakże inaczej],była przesłodka i owiele śmielsza od reszty gromadki.Zaczełam nawet gadać po ich,co moją Baśkę chyba intrygowało.

 Główna ścieżka jest wykostkowana.




Milusia prawda?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz