niedziela, 25 lutego 2018

Pozytywna energia

M.
Piękny kwiat,chce się na nie patrzeć 
 czerpać energie i radość z ich piękna.

Wiem,że już było

P
sympatyczny lubiany i towarzyski .
Nie da się go nie lubić.
Wszędzie go pełno,daje radość .

Zmiany,dobre czy zle ,kto wie...

Ostatnio myslałam o zamknięciu tego bloga i stworzeniu czegos zupelnie nowego. Jednak to raczej mrzonki by to nowe wyglądało tak jak bym chciła,wiec niech już zostanie jak jest.
Mija tydzień od pobytu w szpitalu. Troche mi sie przez ten szpital w głowie poprzestawiało i się z tego cieszę. Totalny reset. Szczerze będąc w szpitalu przeszło mi pzez myśl,że mogę nie wrócić,czemu? Obustronne zapalenie płuc i oskrzeli nie wróży nic dobrego w przypadku SMA . Mina mojego pielęgniarza, to jego zafrasowanie i niepewność, była podejżliwa .W '95 prawie umarłam przez to a moja siostra umarła przez obustronne zapalenie płuc w '97 ...
Przed szpitalem i chorobą było mi bardzo trudno,przejmowałam sie wieloma rzeczami ,ktorych nie mogłam zmienić ,rzeczami ;marzeniami których nie mogłam zrealizować. Miałam depresję . Żyłam bardzo sfrustrowna  i rozgoryczona.Jedyne co mnie uspokajało to była praca.
Szpital zresetował te wszystkie emocje.Niestety to jedyne [nie ,nie jedyny ale o tym pozniej]  pozytywy.Moje dłonie przestały działać.Przed szpitalem jadłam swobodnie na leżąco,pisałam świetnie na komputerze a teraz to mega wysiłek. Przed szpitalem  dużo pracowałam rękoma ,teraz czarno to widzę. Przed choroba jakoś sama otwierałam markery i je zamykałam,teraz zamknąć nie mogę .Z otwarciem też jest kłopot.
Moje relacje z P.  tez zaczęły być niepewne,bo to co zrobił ostatnio w czasie naszego spotkania,bardzo mnie zaniepokoiło i zabolało...wiele nazbierało się we mnie przez to watpliwości .
Nastał szpital i jedyna osoba która przyszła mi pierwsza do głowy ,ktorej ufam,która obdarzam całkowitym zaufaniem i ktorej musiałam powiedzieć ,że jestem w szpitalu byl on.. Nie bardzo chciałam komukolwiek mówić a szczególnie znajomym z fb. Tak naprawde nikt nie miał wiedziec, nawet P. Nie chciałam  zabiegać o uwagę, sztuczną trosķę. Ale gdy okazalo sie,że nie bardzo jest  jak jeść ,to przyszedł mi do głowy przyjaciel ,ktorego poprosiłam o nurtidrinki . Jest też wuja ,ale on nie przyszedł mi do głowy od razu ,bo mieszka dalej. I nie chciałam go fatygnować, bo ciężko pracuje na budowie.
Przyjechał P. i został na troche i myślę ,że to nas bardzo zbliżyło  ,moje obawy i wątpliwości odeszły . Nie chce tu opisywać jak bardzo  nam pomagał, bo dbał chociażby  o to by moja mama nie spała na podłodze gołej  szpitalnej sali.  Pilnował wrzeszczacy respirator ,ktory piszczał co 5 minut całymi dniami i nocami a moja mama  w tym czasie mogła sie przespać ,a nie pilnować  respiratora jak poprzedniej nocy. Jak został  na te kilka godzin w szpitalu po mimo ,że mógł ode mnie złapać grypę typu A. W  ostatni dziń  pobytu  dużo trzymał mnie za rękę.To było takie miłe i takie jak zawsze chciałem by było .Bo w przyjażni powinny być tylko szczere gesty,bez strachu czy wymuszenia... Nie jestem tytanem tesz czasem potrzebje tego prostego gestu. Takie potrzymanie za rękę mnie uspokaja i nie czuje sie samotna. Gest trzymania za rękę mowi- lubię cię,martwię sie o ciebie ,spokojnie wszystko będzie dobrze,jest dobrze...A tego ostatniego dnia było dużo nerwówki ,załatwiania karetki ,ktora ma odwieść  mnie do domu. Jak zebrać ze  sobą wszystkie toboły  ,które zwyczajnie dla mamy były za ciężkie. Moj 4 częściowy dmuchany przeciwodleżynowy materac jest bardzo  ciezki i słaba kobieta na raz tego nie wezmie. A personel karetki nie czekał na moją mamę . Więc  pomoc P. była bezcenna.
 Dużo ludzi przyzwyczaiło się ,że jestem silna ,że żartuje i uśmiecham się gdy jestem chora. Ostatnio powiedział mi Sz . ,że zdziwiło go,że ja byłam taka spokojna i rozmowna .A cóż mi zostało? Zostaje mi często udowadnianie  samej sobie,że jest ok. Po co się martwić , będzie co ma być.  Czesto mam jakieś obawy i czasem sie boję, ale tego nie okazuje. Przynajmniej się staram .Mam mame która już w swoim życiu wiele wycierpiała i przeszła wiele i staram sie jej oszczędzić jeszcze moich obaw.  Ona ma zbyt wiele swoich. Wolę się uśmiechać i mówić,że wszysto jest dobrze ,bo zawsze może być gorzej.