czwartek, 21 stycznia 2016

Pisać nie pisać

Praktycznie pół wieku na karku ,no dobra brakuje mi jeszcze trochę,jak na zanikowca to nawet sporo.
Tak czy siak już trochę na karku mam. I już wolę nie patrzeć w tył,bo dużo było i jest w tym moim życiu wyrzeczeń.
Mając 16-17-18-19 lat zamiast przezywac pierwsze milosci, imprezy ze znajomymi ,wypady nad jezioro ,chodzic na pielgrzymki z przyjaciolmi czy inne wycieczki walczyłam z przeciwnościami losu.W zasadzie trwa to do dziś... Im bylam starsza tym kurczylo sie grono znajomych . Az praktycznie nikt nie zostal...Trwalo to wiele lat.. Póżniej po 20-stce jeszcze wieksza walka z tym by móc normalnie żyć funkcjonować,wychodzić na spacery.Miałam taką nerwicę po śmierci siostry,że każde wyjście bylo okupowane wielką determinacją i wysiłkiem...Ciągłe wymioty wycieńczały mój organizm...Gdy udało mi się z tego w miarę dzwignąć ,przyszły inne problemy

czwartek, 7 stycznia 2016

Nic dodać...

Ten Erik był jakimś mądralą,o jakie to trafne.
Dodałabym ,,Nie wiesz ,kim teraz jesteś'' .
Tak bardziej pasuje,przynajmniej do mnie.

wtorek, 5 stycznia 2016

Nie wiem czy napiszę

Brak mi ostatnio weny do pisania...
Przyszły święta,których się bałam. Ale byłam zadziwiająco spokojna.Podsumowując wigilię było wesoło i miło i śmiesznie. 25 i 26  spędziłam z mamą przed tv. Był luz blues,po prostu leniuchowanie
Sylwester był jak co roku  i ja byłam,tym razem  bez entuzjazmu.Tak jak kiedyś jeszcze czułam ,że jest święto,tym razem kompletnie nic... Trochę usiadłam ,rysowałam a póżniej mama chciała bym coś  zjadła i niestety po posiłku znów poczułam się żle. Trzydziesty i 31  nie był dla mnie zbyt łaskawy,jedzenie czegokolwiek sprawiało mi ból . Folgowanie sobie przez  święta [picie herbaty z cukrem i cytryna raz dziennie]  było przyczyną złego samopoczucia. Myślałam,że chociaż zaliczę stały Sylwestrowy punkt programu ,którym są fajerwerki.Niestety i to mnie ominęło,bo wystrzały były w takim miejscu,ze oglądanie światełek było niemożliwe.