wtorek, 10 marca 2015

Powrót do punktu wyjścia?

Dziś tak piękna jest pogoda,ciepło.Oglądałam pogodę za szyby samochodu,nie było mi dane nacieszyć się chociaż widokami,nie żeby były jakieś cudowne czy wyjątkowe...zwykły domy ,pola i drzewa.Ja tylko skupiałam się na tym by jakoś dojechać do urzędu w jednym kawałku .Nie mamy na szczęście daleko, bo ze 20 minut jazdy samochodem z kawałkiem.W urzędzie spędziłam aż 5 minut. I z powrotem do domu. Ostatnio dużo dzieje się w mojej głowie,zdecydowanie za dużo,póżniej to się przekłada na żołądek.Znów pojawiają się kłopoty z wychodzeniem.Włącza się durny stres gdy ktoś przyjeżdza czy  mam jakieś wyjście i wszystko się wali.Nigdy nie wiem czy dziś da się wyjść czy nie,to ruletka.Ruletka;walka z sobą samą czy podołam opanować emocje czy żołądek zacznie fiksować.A na wiosnę jest gorzej,nawet leki już nie pomagają czasami .Tak jak dziś.Dziś postanowił fiksować i nie dał mi komfortu jazdy.
Czemu nie mogę jak zwykły człowiek pobyć smutna?...opłakać kogoś kto nie może być w moim życiu tak jakbym tego pragnęła. Po prostu pobyć w tym dziwnym nastroju i bólu serca bez takich fatalnych konsekwencji. Ludzie płaczą,smucą się i nie idzie im to ze szkodą fizyczną na resztę życia ,codziennego funkcjonowania...
Wiem,wiem napiszecie ,to się nie smuć,weż się w garść...ale to nie jest takie proste. Jestem w oku cyklonu obecnie,może niedługo mnie on wypluje i zaznam spokoju...

1 komentarz:

  1. Trzymam kciuki żeby zdrówko się polepszyło i samopoczucie psychiczne tez :)!!! Musi być lepiej!

    OdpowiedzUsuń