wtorek, 24 lipca 2012

Parkietowe szaleństwa

Mam dwie sprawy do opisania i najchętniej zaczęłabym od tej drugiej,jednak chce się trzymać jakiegoś porządku ,wiec najpierw opisze czwartek. 
W pewnym sensie to był przełomowy dla mnie dzień .
Jednak od początku .W czwartek była pożegnalna impreza taneczna . P. był zachwycony pomysłem przyjechania do nas na tą imprezę,dziewczyny były zachwycone i go bardzo zapraszały ;-] ja też się cieszyłam,choć mój entuzjazm był wyważony. Wcale nie miałam zamiaru tańczyć, oooo nieee!
Cieszyłam się widokiem innych wywijających piruety na wózkach ,ale sama zawsze nie chciałam znaleźć się na parkiecie,a jeśli już byłam ,to strasznie czułam się głupio i zażenowana.Wiec postanowiłam nie tańczyć.P. usilnie mnie prosił i w końcu uległam jego namowom .Początek był trudny,poczucie że wyglądam idiotycznie nie odstępowało mnie przez dłuższy czas. Jednak gdy ,,mój '' tancerz zaczął fantastycznie wywijać z Piękną na parkiecie,postanowiłam spróbować wyluzować. I poczucie głupkowatości zaczęło obluzowywać  swój uścisk.Na początku trudno mi szło kierowanie dżojstikiem by ruchy były płynne,tym bardziej było to trudne ,ponieważ moja dłoń była bardzo osłabiona dwutygodniowymi niemal całodziennymi wojażami. Wiec bardziej patrzyłam na nogi tancerza,by go nie przejechać niż na jego twarz. Nie postrzegłam się nawet gdy zaczęłam się dobrze bawić , tańczyłam jeszcze z dwiema innymi osobami,było super. Pod koniec [około godziny] doszłam niemal do perfekcji płynności jazdy,przewidywania ruchów P. i gdybym miała jeszcze dodatkowe pół godziny,wo gule przestałabym zerkać na jego nogi ,a patrzyłabym tylko w twarz.
Usłyszałam komplement ,że fajna jestem partnerka,która daje się partnerowi prowadzić w tańcu. Przyjemność po mojej stronie.:))
Dzięki temu tańczeniu coś się we mnie otworzyło, coś zmieniło.Tego dnia byłam bardzo radosna ,bo robiłam coś co myślałam,że nie jest dostępne dla mnie. Mam nadzieje,że będę mieć jeszcze okazje kiedyś poszaleć na parkiecie...

2 komentarze:

  1. No tańczenie na wózku jest fajne, ja często tańczyłam w domu, a na studniówce to już szalałam :).
    Czasami warto się przełamać, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda ,warto.
      Jednak ważne jest z kim przełamuje się te bariery.

      Usuń