czwartek, 15 października 2015

Zmęczona

Nie mam sił na nic...starałam się popracować na leżąco.Tyle o ile.Nie mam sił nawet by jeść,Głowa nawet na leżąco mi opada...Nie czuję nic,nie jestem zmartwiona, będzie co ma być...Pustka,totalna obojętność. Gdyby ktoś mi powiedział dziś,że jestem bardzo chora i muszę iść do szpitala tez bym nic nie poczuła. Tylko tą pustkę,którą czuję. Po co to wszystko? Po co ten teatr i spektakl z naszym,moim udziałem?? Ja już nie chcę w nim grać,chcę zejść ze sceny... Kiepska obsada w roli głównej... Monotonia i mało wartkiej akcji...może sporo nieznośnej tragedii ...
Tyle chciałam zrobić przez te marne me życie,ale nic nie zdołałam,nic nie osiągnęłam dzięki sobie samej.Coraz mniej sił i chęci by walczyć z wiatrakami,bo ileż można??????? Walczyć i przegrywać...
Już się myśli,że może jednak coś się zmieni,że  może i mi się wreszcie uda,że uśmiechnie się los. I gdy wierzę w siebie i zaczynam siebie lubić,znów dostaję kopa,który stawia mnie ,,do pionu'' i mówi,że wcale tak nie jest. I już nie patrzę w lustro[nie znoszę lustra] i  już nie dbam o nic ,bo nie mam dla kogo...Nie ma motywacji  .Bo jaki jest sens wysilać się jak nikomu nie jest się potrzebnym...Nie jest się dla nikogo ważnym... Oprócz naszej matki. Kocham Cię Mamo,ale mi to już nie wystarcza....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz