niedziela, 18 października 2015

Zawsze...

Gdy było lato i wszyscy gdzieś jechali,też chciałam wyjechać.Zrobić coś szalonego,odważnego ,odpocząć i trochę, uciec.Ale ilekroć próbuje uciekać to ,to przed czym uciekam mnie dogania, gdziekolwiek jestem.
Ciągle stykam się z niepełnosprawnymi którzy ślubują lub mają zamiar..Poznaję takie osoby ,dlaczego ? Po co mi to... Ten temat jest dla mnie ostatnimi czasy trudny...Mam taką koleżankę,którą była najmłodsza z rodzeństwa.Gdy ją poznałam była 6-7 letnią trzpiotką,dużo dużo młodszą od swoich sióstr.Teraz ta trzpiotka ma synka . Czas mija ,nieubłaganie. Świat się kręci,mój jakby w żółwim tempie. Biegnę po bieżni ,noc zmienia się z dniem...jakaś wycieczka,raz na 5 lat kino ,ale w zasadzie nic konkretnego,nic co by ....nawet nie wiem jak to określić. Przyjemne to sprawy,przygody,wyjazd z  przyjaciółmi ,wyjścia i jestem za to bardzo wdzięczna ,ale "czekam" na " BUM"! .A czas mija i nie przychodzi. A nie staję się młodsza ,ani ładniejsza,sprawniejsza.Wiem,wiem powiecie ,że kobiety bardzo niepełnosprawne nie znajdą drugiej połówki,ale ja znam takie właśnie co maja drugie połówki.
Więc czego mi brakuje? Doszłam do wniosków,ale zachowam je dla siebie.
Jutro poniedziałek ,żałuję ,bo muszę.Co muszę?Wszystko? A ja nie chcę niczego.
Muszę wymyślić prezent dla dziecka i mamy.Choć ich kocham ,na nic nie umiem się zdecydować. Pustka w głowie,a nigdy tak nie miałam .Jest dużo pięknych rzeczy tylko pieniędzy brak. Zawsze miałam głowę pełną  pomysłów...byłam zdecydowana co chcę... Teraz wiem jedno chcę płakać,ale nie mogę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz