Wczoraj będąc na spacerze z G. zahaczyłyśmy o dwa sklepy z ciuchami.Lubię je odwiedzać ,bo mają tam sensowne ubrania.Niestety większość nie dla mnie .Po oglądałyśmy i wyszłyśmy .Mi wpadła w oko pewna sukienka,letnia w kolorze czekolady.Dziś opowiadałam mamie o niej i przyznam się,że miałam na nią ochotę.
To czysty absurd i głupota,bo przy mojej figurze lub raczej przy jej braku nie ładnie mi jest w sukienkach.
Jednak ta kiecka tak mi się spodobała ,że pomyślałam sobie ,że mogłabym w niej choćby spać.
Mama poszła na zakupy ,chciała kupić sobie tunikę; zresztą zachęcona przeze mnie. Więc poszła. A gdy wróciła oprócz tuniki przyniosła sukienkę! Wariactwo! Kompletne wariactwo!Dosłownie.Na szczęście sukienka z przeceny.Kosztowała tylko 19 zł,więc to nie majątek .
Gdybym miała figurę ,gdybym nie nosiła topornego gorsetu ,który powoduje brak tali .Mogłabym fajnie wyglądać w tej sukience.Założyłabym do leginsów. Fajny byłby zestaw.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz