środa, 10 września 2014

Nie chcę

Powinnam pisać o miłym spotkaniu ,które niedawno się odbyło,choć nie odbyło się bez grzytów .Bez komentarzy pod moim adresem po których czułam się dość niekomfortowo.Zignorowałam to i  mimo tego było fajnie,mimo to się uśmiechałam ,było gwarno.Chciałam trwać w tej chwili,w tych godzinach z moją paczką . Jednak wszystko się skończyło,przeminęło. Zostały zdjęcia...
Próbuję nadać sens swojemu życiu,ale im bardziej próbuję tym bardziej go nie widzę... wszystko mnie drażni,najbardziej odbija się to na mamie.Nie mogę poradzić sobie ze sobą .Najbardziej mi pasuje milczenie... Nie mam ochoty się angażować w dzienniki informacyjne ,bo tam same wkurzające rzeczy...Nie chce mi się chodzić spać i rano wstawać... wstawać i coś robić...Nie mam na to sił i motywacji, tylko czasem mam ,gdy się bardzo , bardzo postaram.
Stoję znów w miejscu ,moje nogi znów przyrastają do podłoża ,a ja chcę odfrunąć bardzo,bardzo daleko.
Odkryć coś dla siebie ,odnależć kawałek swojego świata. Moje kol z SMA tak super sobie radzą...wszystkie takie mądre i eleganckie... albo podróżują,albo są zakochane ze wzajemnością ,albo żyją pełnią życia,mało co je ogranicza... żyją normalnie,pracują ,robią coś co potrafią. Chodzą na koncerty,wystawy ,spacery...A ja myślę co ja potrafię?... Ale TAK NAPRAWDĘ,CO? Nic dostatecznie dobrze,by ktoś to chciał czy potrzebował... nie umiem pisać książek ,nie umiem układać ładnie słów... nie umiem śpiewać by wyśpiewać wszystko co czuję ...Nawet nie umiem namalować tak jak bym chciała,choć powinnam umieć,bo tylko to potrafię,teoretycznie.... Nie chcę czuć się tak jak się czuję od tylu miesięcy...
Nie jestem tak silna jak inni,skończył mi się limit na nadzieję,na wiarę w marzenia ... i miłość...na życie też się kończy ,kontrolka już miga,nie chce mi się... serce się wyrywa ,drży .Uśmiecham się mówię,że git, ale nie jestem z kamienia,zatyka tak boli gdy myślę o realnym życiu,nie przysłoniętym marzeniami.Tak dobrze weszłam w rolę siłaczki,że nie umiem z niej wyjść ,nie pozwalając sobie na łzy.Wstydzę się ich sama przed sobą...płaczą tylko słabi ,płaczą dzieci. Kiedy płaczę jestem jak dziecko,obdarte z woli bycia silnym.Nie mam nic ,jestem naga i bezsilna ...

2 komentarze:

  1. Nie wiem, w jakim jestes wieku...idz gdzies do szkoly, jakiejs policealnej, by byc z ludźmi,,to nie żart..stale przebywanie z ludxmi sprawia,ze zyje sie w wspolnymi sprawami...nawet jesli byliby mlodsi..to co z tego..?wcale nie musisz tak znowu sie uczyc na zabój,byle tylko uczeszczac na zajecia, weekendowe np. czy to nie jest mozliwe..?Moze te kolezanki maja rodzicow, ktorzy nimi pokierują, jesli ty tak nie masz, to kieruj sama sobą..Nikt nas z życia nie zwolnił,kazdy jest postawiony na tym miejscu,na ktorym jest..i w tym miejscu trzeba żyć dobrze...utrzymywac duzo kontaktow z ludźmi, nie z tymi samymi wkołó Maciek, z obcymi..jak najbardziej.Ty za bardzo polegasz na domownikach,musisz zdawac sie na obcych, nie ma razy...;) pozdro Andrea

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdybym mogla sie uczyc i jezdzic na zajecia dawno bym studia zrobiła. Trudno kierowac samym soba jak nawet samemu po glowie sie nie mozna podrapac...A ja cenie tych samych ludzi co znam,przyjaciół.Nie potrzebny mi tabun znajomych .Teraz przechodzę ciężki czas i jesli ktos nie moze przyjsc czy przyjechac to choc wesprze dobrym slowem i wiem,że to są szczere słowa.

    OdpowiedzUsuń