piątek, 15 sierpnia 2014

Czwartkowy wypad

Dziś byłam w Bydgoszczy.W moim ulubionym mieście.Pomyślicie, czemu akorat to miasto?
A ja po prostu mam mnóstwo pozytywnych wspomień związanych z ludzmi ,którzy zamieszkują Bydgoszcz.
Mój ukochany wujek mieszka w Bydgoszczy,mam tam wspaniałe kuzynostwo ,które zawsze będzie  bliskie memu sercu. Zaprzyjażnione osoby oraz przyjaciół .I jak nie kochać tego miasta?
Zresztą uważam,że jest całkiem ładne,choć pewnie są ładniejsze.
W moim ulubionym mieście mam ulubiony sklep,artystyczny na Długiej, teraz mam też ulubioną lodziarnię-od dziś. Jakie tam są pyszne lody! Trudny był wybór ,bo nie zjem więcej niż jedną gałkę,wiec decyzja była trudna. W końcu zdecydowałam się na śliwkę w czekoladzie.Dobre ,nie jakieś zasładzające człowieka lody. Przy następnych odwiedzinach kupię ,,sernik z rabarbarem''. Lubię poznawać nowe smaki i próbować czegoś co nie znam a co brzmi smakowicie...
Póżniej poszłyśmy koło fontanny ,,Potop'' przyznam się szczerze,że myślałam,że jest bardziej rozbudowana na boki,ale i tak mi się podoba...choć dno samej fontanny mi się nie podoba,ponieważ jest intensywnie niebieskie,takie szpetne,lepsze  byłoby białe.Teraz chyba  wszystko co niebieskie,kojarzy się ludziom  z krystaliczną czystą wodą. Każde wnętrze fontanny musi być niebieskie jak basen,wrrry.
Siedząc na ławce,obserwując chmary gołębi pod krzakami ,które tam się wygrzewały i konsumując lody dojechał do mnie i do A . mój przyjaciel  .Fajnie,że P.mimo napiętego grafiku zechciał,choć na godzinkę przyjść, zdążyłam jedynie popatrzeć mu w oczy, i zamienić dwa słowa,może trzy . Pokazał mi ładny kościółek,bardzo malutki,stary zabytkowy. Póżniej wrócił do swych spraw a my czyli ja ,A. i K.. poszłyśmy do Sowy coś zjeść.Ja nie jadłam,ja trawiłam nadal gałkę lodów.Doszła do nas moja przyjaciółka M ,którą dziewczyny też nie znały. Po obiedzie rozstałyśmy się z K. a M.  poszła z nami na Długą do sklepu plastycznego.No i tam się zasiedziałam. Tam jest wszystko co Heecha lubi pod słońcem. Jak sklep z cukierkami. Po drodze wstąpiłam do veritasu. Rany tam też mogłabym stracić małą fortunkę na te wszystkie książeczki o przyjażni czy miłości oraz przepiękne kartki z sentęcjami...
No i niestety czas było wracać... Dotarłam do domu o 19 .00 a tak poza tym  postanowiłam wyjechać mimo niezbyt wiadomych prognoz. Miało lać i dopiero po południu się przejaśnić.O 9 jeszcze było pochmurnie i bardzo wietrznie.Na szczęście gdy dojechałyśmy na miejsce wyszło słońce i zostało  tak do 19 wieczór. A ja byłam gotowa wyjść na deszcz wiatr ,na podbój pogody.
To moje 2 sierpniowe wyjście,oby nie ostatnie.
 A to moje nabytki
 Do koralików zawsze mi się oczy świecą,
Jednak kupiłam mi je i cały komplet passe partout
moja przyjaciółka. Choć naprawdę nie chciałam,ale uparła
się w sklepie i co zrobić. Dziękuję M.
 Nowe pędzle do malowania .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz