piątek, 29 lipca 2011

I już w domu

No i powrót nastąpił w srodę o godz 9.
Przyznam się ,że wcale a wcale nie chciało mi się wracać,nawet trochę bałam się powrotu,powrotu do codzienności. Tam było tak miło,choć przez większość czasu z G. nie miałyśmy nikogo do towarzystwa,to i tak nam to nie przeszkadzało. Było wiele miłych momentów. I miłe odwiedziny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz