Dawno mnie tu nie było.Co u mnie? Trochę działam artystycznie mimo słabej kondycji fizycznej. Siedzę na siłę.Po tym miesięcznym leżeniu ,kość udowa daje mi do wiwatu. Za długo nie mogę posiedzieć,bo po 2 godzinkach boli mnie lewy pułdupek lub drentwieje mi noga. I najgorsze jest ,że siedzenie na poduszcze przeciwodleżynowej nic nie pomaga.Boli i już. Plus jeszcze jest taki,że siedząc na wózku nic mnie nie boli. Ale na wózku nie siedzę przy stole gdy coś robię,bo mi niewygodnie.Jednak wolę tak niż na odwrót. Bo w końcu niedługo wybiorę się na dłuższy spacer.Długaśny.
Ale ja nie o tym chciałam...
W piątek 3 maja spędziłam niemal caluchny dzień z moją kochaną psiapsiółką.To niesamowite gdy spędza się dzień z osobą którą się bardzo lubi [ lub uwielbia,jak to jest w moim przypadku] to czas tak szybko mija. Spędziłyśmy razem 7 godzin,a i tak było mi mało.
Gawędziłysmy sobie,oglądałyśmy film i pałaszowałysmy lody. Było naprawdę super.
Nie byłabym sobą gdybym nie wspomiała o A. ,[rehabilitantce z wentylacji domowej] która pozyczyła mi filmy ze swojej filmoteki. Dzięki niej obejrzałyśmy fajny film...
Zazwyczaj wieczorami bywam przygaszona dzis jestem ...szczęśliwa.Nie może wielce radosna,ale zadowolona i wdzięczna.
sobota, 4 maja 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz