środa, 12 sierpnia 2020

Ostatnie wakacje Ciechocinek 2018

Przyznam się, że  ciężko  mi odtworzyć  te wakacje,gdyby nie zdjęcia całkiem bym zapomniała, że byłam na nich w '018 
To była dwuletnia lub 3 letnia przerwa z Ciechocinkiem. Była potrzebna ,bo gdy znow do niego zawitała , zwyczajnie ucieszyłam się  ,że  tam jestem. 
Pogoda nam dopisała i mama  dobrze się  czuła. 
Ciechocinek to dobre miejsce dla wozkowiczów ,bo nie ogranicza . Mozna samemu iść wszędzie oprócz niektórych sklepów po za centrum .  Chodziłam więc sama na deptak,na tęznie. Cieszyłam się słońcem. 
Nie brakowało tez odwiedzin, przyjaciółki G. która zrobiła mi mega niespodziankę i przyjechała z chłopakami.  Oczywiście nie mogło zabraknąć  odwiedzin P . 
Przez pół turnusu podiadałam sobie " niewinne " cukierki  ,które niestety popsuły mi drugą połowę turnusu dość  dotkliwie,ale o tym później. 
Na turnusie było trochę młodych osób. Jednak nie zagadywałam,byłam raczej obserwatorką ,wolałam chodząć własnymi drogami. Jedną dziewczynę próbowałam rozmawać ,jednak wyraźnie było odczuć ,że nie szuka towarzystwa;lubi swoje własne. 
Trochę to było  dziwne,że  przez cały turnus nie wychodziła na spacery,bo jak mi zdradziła nie czuje potrzeby. Najdziwniejszy był dla mnie fakt,że  studiowała psychologię a tak odgradzała się  od ludzi. Siadywała przed budynkiem kiwając sie ,nie wiem czy z powodu neurologicznego schorzenia czy innego powodu. Nawet stroniła od zwykłej , niewinnej rozmowy. 
Poznałam też D. całkowite moje przeciwieństwo.  Ale po mimo to się polubiłysmy i mamy kontakt że sobą do dziś. 
Im bliżej było końca turnusu ,tym intensywniej się robiło. Odwiedził mnie Szymon   z rodzinką i jak na złość  tego dnia rano zjadłam po 2 dniach przerwy malutkiego mientowego szklaka w czekoladzie czyli cukiereczka. I tego dnia moj żołądek się zbudował. Połowa spaceru była ok druga skończyła się fatalnie . Przez 24 godziny nic nie jadłam i  nic nie piłam. Wszystko zwracałem gdy próbowałam pić czy jeść. Na następny dzień był w naszym ośrodku super koncert ,który mogłam tylko słuchać  ,nie mogąc w nim uczestniczyć,z wielkim moim żalem.  Od tego turnusu nie tykam  żadnych mietowych cukierków ,bo bardzo się  w tedy nacierpiałam. 
Kolejne odwiedzający to był mój brat z rodziną . Ostatnich naszych 5 dni ;moich i mamy  przed odjazdem było bardzo intensywnych,codziennie ktoś przyjeżdżał czy przychodził.  Był mój brat z rodziną a ręka zaczęła mi odmawiać już  posłuszeństwa. Zawsze tak było ,że pierwszy tydzień siłowo był super ,ale im dalej tym było trudniej. 
Spotkałam się z koleżanką ,która mieszka w Ciechocinku. Poznaliśmy się też na jednym z turnusów . Miałam iść odwiedzić ją  sama ,jednak Opatrzność Boża  czuwała,bo sama bym nie doszła. Abym mogła sterować wózkiem, trzeba było mi podtrzymywać łokieć . Okazało się,że koleżanki  osiedle które miało być "tuż za rogiem" się dużo  dalej niż tężnie.  Dobrze,że  nam tego B. nie powiedziała ,bo zapewne mama by nie poszła,bo już w tedy miała spore problemy z chłodzeniem.  Na to wszystko okazało się ,że droga powrotna 
 ( skrótowa)  do ośrodka  była krótsza.  Moja koleżanka B. z mężem mają najpiękniejszy zjazd balkonowy jaki widziałam.
Dosłownie ostatniego dnia pobytu przyjechał P. I poszliśmy na spacer. Tego dnia miałam poznać Dawida . Jednak nie mogłam się z nim skontaktować, więc postanowiłam nie siedzieć cały dzień w ośrodku i czekać na coś co może się nie wydarzyć. Okazało się,że kolega Dawid przyszedł  z rodzicami po południu gdy mnie nie było . Pogadali sobie z moją  mamą . Gdy wróciłam już ich nie było. Poczułam się głupio,że  się fatygowali a  mnie nie było . Dawid jednak nie dał za wygraną i przyszedł z tatą po raz drugi , to spotkanie było takie chaotyczne i trudno było pogadać,bo tego wieczoru zrobili u nas dancing. Głośna muzyka i moj cichy głos i kiepski słuch nie idą  w parze.
Chciałam by to nasze spotkanie wyglądało inaczej ,ale to był jedyny dzień na spotkanie. Gdy Dawid przyjechał do Ciechocinka ja się spakowałem do wyjazdu . Chciałam  go później odwiedzić w domu ,ale nie miałam z kim. 
Na takich wypoczynkach lubię rozmawiać z ludźmi. Moja koleżanka D  nie oceniła rozmówców  starszych od niej,a każdy człowiek jest ciekawy. Im starszy tym ma ciekawe opowieść do opowiedzenia. Poznałam Panią 90 letnią ,która opowiadała o Ciechocinku jak wyglądał zaraz po wojnie . Poznałam marynarza co zwiedził niemal cały świat A jedynak nie zamieszkał za granicą choć miał mu temu okazję, nie wyemigrował ze względu na rodzinę. Czasem zdarzyło mi się do kogoś zagadać. Co ludzie odbierali pozytywnie. Poznałam tez Panią  która była;jest fryzjerska, przemiła osoba. 
Udało mi się rownież odwiedzić Ciechocinek w ubiegłym roku ,ale co i jak to w następnym wpisie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz