Kolejny spacer za mną. I to pierwszy dzień tak upalny po kolejnych dwóch dniach deszczu. Zaczynam się starzeć, bo zaczynam gwałtowniej reagować na zmiany pogody. Na nagłe upały reaguję bólem głowy . Jednak nie takim zwyczajnym bólem ,a jednej żyłki na prawej skroni. No i tak sobie wyszłam z bólem . Na szczęście się nie potegował,więc ruszyłam na podbój własnych słabości. Ruszyłam na " stare miasto",wybierając dobrze znane skróty. Po drodze zapragnęłam zrobić kilka zdjęć i tu zaczęły się schody.Trzymałam w ręku błyszczyk, packę na owady ,którą odgarniam włosy lub drapię się choćby po nosie . Postanowiłam zebrać swoje wszystkie możliwe siły i schować ten błyszczyk do torebki. Odpięcie torebki na około pół centymetra było nie lada wyczynem. Ten błyszczyk wcale a wcale nie chciał wleść do środka,o nie! Nie poddał się bez walki. Później postanowiłam sfotografować ślimaki,które wspięły się stadnie na drzewo jakby chciały mieć jakąś najlepszą miejscówkę do wygrzewania się na słońcu.
Mój telefon w nowym futerale jest cięższy niż w innych. Futerał"specialistyczny" prosto z Alixpress by móc przyczepić smycz. Więc próbuje podnieść telefon sapiąc przy tym jakbym sztangę podnosiła. Usiłuję postawić telefon w pionie opierając o kolano . Nie ma już opcji by móc podnieść telefon w dłoniach. Pamiętam,że nie tak dawno potrafiłam robić zdjęcia aparatem fotograficznym .😐 Te czasy definitywnie minęły... Więc sapię, stekam i w tem, mój duży paluch u ręki ugrzazł mi w kułeczku pod który podpięta jest smycz. Stałam na środku ścieżki z paluchem w kółku,absurd! Na szczęście długo się nie męczyłem by go z niego wyjąć. Pyk zdjątko jest,tylko coś się przestawiło i nie wychodzi. Znów pyk,znów nie to... I kolejne i kolejne podejście i pyk coś wyszło, ale co i jak zobaczę dopiero w domu. Uff jaka ta sztuka fotografìi jest wymagająca.
Postanowiłam pójść na ul. Podgórną,nigdy tam nie byłam . Jeśli szłam w tamtą stronę ,to szłam na cmentarz i spowrotem. Nigdy dalej. Podobno idzie się tam pod górkę i ciężko podjeżdża się rowerem. Górek było kilkanaście-chodnikowych ,innych nie widziałam . No ale mój wózek ma napęd elektryczny a nie pedałowy, więc odczucia są inne.Pojechałam na Podgorną,bo chciałam zobaczyć cos innego ,choć nic specjalnego tam nie ma. No może, po za fajnymi kwiaciarniami .
W jednej są papużki faliste,nie widziałam ich ale je slyszałam. Pooglądałam kwiatki i ozdoby ogrodowe,
Ponad sześć kilometrów zjechałam i by zrobić kilka zdjęć się porządnie nasapałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz