Zawsze odzywa się mój protekcjonizm i pragne mieć ,, perfekcyjne " święta, co oczywiście nie jest możliwe w sytuacji w której egzystuje. Ubiegłoroczne mogłabym za takie uznać gdyby nie obawa o zdrowie i strach przed kovid...
Myślę, że i tak z wieloma przeciwnościami losu się pogodziłam .
Chandra na szczęście dopadła mnie po świętach i na Sylwestra.
Tylko zasmuca mnie,że co rok musze się wykłucać o postawienie choinki i ozdób.
O to kiedy jest najlepszy na to czas,a mam małą choinkę i małe bombki ,więc kłopot nie jest wielki.. Lubię tradycję i lubię wyrażać święta również poprzez wystrój. Bo moj nastrój się poprawia.
W te święta jak i ubiegłoroczne nie wyjezdzalysmy do mojego brata . Zostaliśmy w domu we dwie.
Jeśli kupicie kiedyś lampki z bateriami odrazu je wyżucajcie znaczy się baterię ,bo to badziew ,nie dość że światełko kiepsko pali to się jeszcze wylewają w krótkim czasie.
Mój krecik (ktory przyjechał z Jarmarku Dominikanskiego i którego dostałam od przyjaciółki ) dostał zawrot głowy od tych kolorów. Od dwóch lat ubieram choinkę w pastelowych kolorach,choć trochę łamię tą regułę i dokupuje coś, by nie co ożywić drzewko.
Od kilku już lat marzył mi się figurka Dzieciątka Jezus. I wreszcie sobie taką zakupiłam.
Nie mam jedynie żłobka,ale dla kreatywnej osoby to nie duży problem. Zrobiłam żłóbek z pudełeczka ,które rok wcześniej dostałam od koleżanki.
Sylwester był nieziemsko rozrywkowy. Włączyłam tv na Polsat ,ale nie sluchałam co śpiewają , bo gawedziłam z koleżanką D która tak jak ja miała towarzystwo w postacì siebie samej,no i gadaliśmy aż do północy. Jest samotna,więc dotrzymywałysmy sobie towarzystwa. Po północy się rołączyłyśmy . Koleżanka i mama moja poszła spać a ja obejrzałam dwa filmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz