Dwa dni temu dowiedziałam się o śmierci niepełnosprawnej znajomej. Znałyśmy się krótko .
Dopiero zaczynałyśmy się poznawać,a tu taka wiadomość . Przykra wiadomość od jej mamy...I choć się praktycznie nie znałyśmy ,trudno się pogodzić z jej śmiercią,że tak młoda osoba odeszła .Jej zapewne
jest dobrze,bo jest wolna od swojej powłoki ziemskiej.Tam jest lekka ,sprawna. Jednak mogłaby jeszcze cieszyć swoją osobą swoich przyjaciół, mame, rodzine. Dla mamy była sensem życia.
A teraz pozostawiła pustkę.
Umarła na zapalenie płuc ,tak jak moja siostra. I wracają złe wspomienia.I ten żal po N. miesza się z moimi wspomieniami...
Nasze życie jest takie kruche i kończy się czasem po mimo naszych planów. Ja czasem się boję,że nie zdążę choć w połowie się zrealizować.
I czasem myślę o swoim pogrzebie.A dziwie się ,że to tu piszę,ale to fakt. Myślę co chciałabym by grali
, w co bym chciała być ubrana ,kto miałby być na nim , co chciałabym powiedzieć bliskim , z ,,za grobu'' i co komu zapisać w ,,spadku'' .
Zapewne bym o tym nie myślała tyle, gdyby nie te wszystkie przejścia w mojej rodzinie.Jednak nie martwcie
się, nie myślę o tym zbyt często.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To normalne,że czasami rozmyślamy i o takich sprawach...
OdpowiedzUsuńPrzecież widzimy jak to dotyczy innych i nam wtedy to przychodzi na myśl...
Ludzie odchodzą i trudno jest się z tym pogodzić. Nie powinnam tak myśleć, ale czasami wydaję mi się, że Pan Bóg najpierw zabiera tych dobrych ludzi, tych którzy kochają i są kochani,są potrzebni. Pozostaje tylko pustka po nich...a my nie mamy na to żadnego wpływu.
OdpowiedzUsuńEpikur twierdził, że lęk taki jest nieracjonalny, gdyż „póki jesteśmy my – nie ma śmierci, a kiedy jest śmierć – nie ma nas”
OdpowiedzUsuń