Za rok a właściwie 8 miesięcy okrągłe urodziny.Co do nich mam takie mieszane uczucia.Z jednej strony chciałabym je wyjątkowo spędzić ,a z drugiej uciec na sam koniec swiata.Boję sie tych ewentualnych żartow z mojego wieku ,z tego ze jestem sama,albo że trzeba mi faceta znaleść...To ostatnie juz nie raz slyszalam...
Raz organizuje sobie urodziny ;spisuje gosci ,mysle o torcie, kosztach,o tym czy uzbieram tyle pieniazkow ...a raz uciekam...Czy chcialabym uciec? Gdybym miala fundusze i mialabym pewnosc ,ze spedze milo czas,tak.Choc nie bylabym szczesliwa...Chcialabym by ktos mnie porwal i powiedzial ,ze spedzimy ten czas tak jak ja chce...zabierze mnie do kina na taki film jaki ja wybiore...Ze ktos zrobi cos tylko dla mnie.
Urodziny uswiadamiaja mi ze przezylam nieomal pol wieku,ze wszyscy znajomi Ci w moim wieku,maja dzieci nastoletnie,jakies ustabilizowane zycie, ci młodsi też się pożenili,są na poczatku swej małżeńskiej drogi. Są szczęśliwi,pozytywnie patrza w przyszłość .Ci jeszcze młodni o połowe młodni ode mnie,też zaczynają życie w zwiazku...Mam wielkie poczucie straty,że nic z tego nie dotyczy mnie,niczego nie doswiadczyłam,zostaje w tyle... Na końcu sznura,ktory puszczam,zdyszana ,bo nie nadążam biec za światem rzeczywistym...czuje że jestem nie udolna,nie dość dobra..powinnam się na tym sznurze powiesić .ic.tyle mi umyka...i nigdy juz nie wroci...
Ludziom sie wydaje ,że mam twarda i gruba skórę jak słoń,a ja jak ten słoń stwarzam pozory...teraz już nie jestem tak odporna na zranienia ,na żarty,podteksty... jak ten słoń czuje każdy dotyk i ból,każdy cień ...
Ludzie robią sobie remonty co kilka lat, kupuja meble, lub choć maluja ściany, a ja tkwie w jakiejś chorej rzeczywistości..Sama nie dam rady dokonać zmian...Czuje się przytłoczona ,przywalona wielkim głazem .Jestem dorosła a czesto traktowana jak dziecko
środa, 1 czerwca 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz