Dawno mnie tu nie było i szczerze coraz bardziej nie ma sensu pisać tego bloga.I coraz bardziej mi się nie chce.Czy ma być monotematyczny?...czy jak to sie tam pisze. Moje zakichane życie jest zakichane z małymi przerywnikami radości.Taka marchewka na kijku,ktorej dogonic i nijak nie mogę, ze sznurka nie da sie zerwać...
Zwyczajnie ryczeć mi się chce. Patrzę na koleżanki jakie piękne życie prowadzą.Normalne czyli ,jak każdy ich rówieśnik sprawny,nie muszą z niczego rezygnować,podróżują,spotykają się z ludzikami kiedy chcą a nie jak im pogoda na zewnątrz pozwoli,chodzą na imprezy wszelkie, do kina,koncerty ,wychodzą zimą kiedy chcą...Tak boli mnie ,że ja tego nie mam.Tylko choroby i zmartwienia.Zmartwienia i choroby,jeśli ja jestem zdrowa to mama choruj ... Nigdy nie byłam na żadnej noworocznej zabawie... A chciałabym choć raz być z przyjaciółmi czy znajomymi ,śmiać się i niczym nie przemować. Jakoś inaczej spędzić ten czas niż w domu .Jedna ze znajomych napisała- Jestem za młoda by spędzić Sylwestra z rodzicami przed tv ...I to prawda...Całe niemal moje życie spędzam jak emerytka,takie są moje Sylwestry,bardzo ich nie lubię.Bo w tedy czuję się bardzo samotna... Kiedy przyjdzie czas na mnie??? KIEDY? Czym zawiniłam,że tak ciągle mam?...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przykro.. mi .. nie ma u was warsztatów terapii zajeciowej zebys wyszla z domu?
OdpowiedzUsuńNie lubię warsztatów i one nie są dla mnie.Jedynie do szczęścia mi potrzebne są spacery,możność wyjścia na dwór,kontakt z ludzmi...Czas to ja sobie potrafię sama zorganizować w domu.
UsuńWitaj,też miewałem takie nastroje wtedy powtarzałem sobie
OdpowiedzUsuń"niech żywi nie tracą nadziei' to był cytat czy tytuł jakiegoś ruskiego filmu,ale pomagało spróbuj.
Skończy się zima przyjdzie wiosna to i humor się poprawi
Pozdrawiam serdecznie
nie lubisz warsztatów, ale gdzie poznasz ludzi siedzac w domu?? na warsztatach maja spotkania wyjazdy, ogniska, koledowanie, wyjscia do kina.. poszerzanie kontaktów..nowe znajomosci..pokazy, konkursy prac.. a tak siedzisz w domu.. i marzysz o spacerkach.. nikt do ciebie nie przyjdzie jak ty nie wyjdziesz do ludzi, taka nasza rzeczywistosc brutalna..ale nawet bedac osoba sprawną wiem ze jak pierwsza nie wyjde z domu to nikt do mnie nie przyjdzie bo mieszkam 4km za miastem a nawet w miescie rzadko kto mial czas..wiec wiem ze samemu trzeba wyjsc do ludzi...ja chodze na grupy koscielne... a dla Ciebie warsztaty są jedyną alternatywa..inaczej spędzisz dalej zycie w domu narzekając na ten świat..a młodosc mija...
OdpowiedzUsuńWarsztaty nie są dla mnie z wielu przyczyn.Nie wysiedzę tylu godzin,teraz nawet więcej leże niż siadam. Jak siedzę na wózku to nic manualnie nie zrobię,po prostu nie potrafię.Moje życie jest specyficzne i nie takie ,,normalne '' jak u wielu niepełnosprawnych. Problemy zdrowotne w codziennym życiu bardzo mnie ograniczają. Za dużo pisania .Wiem,że nie zrozumiesz i wcale tego nie oczekuję.Tylko najbliższe mi osoby potrafią lub choć próbują zrozumieć.Wychodzę do ludzi na tyle na ile mogę.I na ile Bóg mi pozwala.
UsuńWarsztaty terapii zajęciowej to chyba w zamyśle stworzone są dla osób niepelnosprawnych intelektualnie? Ale może w okolicy działa jakieś stowarzyszenie zrzeszające osoby niepelnosprawne fizycznie i wlasnie umożliwiające im uczestnictwo w kulturze, albo turystykę i uprawiane sportu? Np coś takiego: http://stowarzyszeniejestem.pl/ A tak poza tym to spróbuj też znaleźć przez internet ludzi o podobnych zainteresowaniach do Twoich - może z czasem niektórzy staną się przyjaciółmi.
UsuńNie wiem też, czy masz wyższe wyksztacenie, jeśli nie to może warto pomyśleć o studiach, nawet zaocznych jeśli zdrowie nie pozwala na dzienne. (Spokojnie, koszty dojazdow i czesne na zaocznych refunduje pefron, a uczelnie mają teraz obowiązek przyznac asystenta na czas zajęć i zorganizować dowóz) Spróbuj się chociaż dowiedzieć jakie są możliwości.
Warto coś zrobić, żeby wyjśc do ludzi.
Evita
Wychodzę do ludzi,mam imprezę domową za parę dni i będą na niej żywi realni ludzie. ...Stowarzyszenie jest ...dla dzieci. Sportów nie uprawiam.Sportem jest dla mnie codzienne posługiwanie się widelcem i podnoszę go jak sztangę.Sportem jest ruszanie i podnoszenie rąk... Co do poznawania ludzi ,poznaję ich wielu z całej Polski.Jednak są to znajomości tylko wirtualne .Wartościowe jednak wirtualne. Z komputera korzystam już kilka ładnych lat .
UsuńPrzepraszam, że pytam, ale czy musisz wychodzić wyłącznie z mamą? Kiedyś pisałaś, że przyjaciele zabrali cię na kajaki, co więc stoi na przeszkodzie, aby zabrali cię na sylwestrową domówkę? Nie wierzę, że w dzisiejszych realiach ekono,icznych wszyscy co roku wyjeżdżają w góry lub do Paryża...Może powinnaś była się delikatnie "przymówić" i spytać co robią w Sylwestra i jeśli domówkę, to zapytać czy możesz wpaść z dobrym alko (taka rekompensata za przenoszenie i podnoszenie) Może oni sądzą, że zdrowie nie pozwala Ci zarwać sylwestrowej nocy i dlatego Ci imprezy nie proponują, żeby nie było Ci przykro? BTW, znam jedną pełnosprawną osobę, która była w tym roku tak wykonczona pracą w korporacji, że świadomie wybrala spędzenie sylwestra w piżamie, filmami na DVD i kotem- więc nie jest tak rożowo, że wszyscy szaleją. Złapać grypę w sylwestra zdaża się też zdrowym
OdpowiedzUsuńŚciskam
Evita
Oczywiście,że nie wszyscy szaleją,znam takich co głównie z rodziną na kanapie świętują .Ale co innego mieć wybór i samemu zdecydować tak spędzać Sylwestra, a co innego być zmuszonym.No cóż jakoś nie było okazji się spotkać...Jakby ktoś chciał mnie zaprosić,to by mnie zaprosił .Nie piszę o tym konkretnym Sylwestrze,bo nawet nie miałabym sił chyba by gdzieś iść ...Każdy ma zawsze swoje plany. Może kiedyś uda mi się zorganizować jakąś domówkę u siebie,choć nie mam warunków do przenocowania kogokolwiek...
UsuńChciałabym tu napisać,że nie mam pretensji do żadnego z moich przyjaciół o cokolwiek. Żeby była jasność,to są moje Sylwestrowe smutasy.Zawsze jestem tego dnia przygaszona z wielu przyczyn.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEvita ale gdzie ja tu napisałam,że tylko z mamą? Tu nie ma o tym słowa.Oczywiście wychodzę z przyjaciółmi ,ale głównie to dotyczy lata.W ubiegłym roku najmniej. Zimą wszystko mi się pieprzy. Chodziło mi w tym poście o to ,że nie mogę sobie żyć jak chce.Wyjść kiedy chce .Nie wyszło mi to niestety jasno napisać.W moim mieście mam dwoje przyjaciół .Każdy ma swoje sprawy ,kłopoty ,komplikacje życiowe.Czasem udaje mi sie uczestniczyc w tych ich radosciach.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, co masz na myśli kiedy piszesz o wyborze Sylwestra na kanapie versus konieczności. Ale czy jesteś pewna, że przyjaciele wiedzą, że Twoje zdrowie pozwala na wyjście z domu zimą i na zarwanie Sylwestrowej nocy? (wiele rzeczy est kwestią logistyki)
OdpowiedzUsuńEvita
Czasem moje zdrowie pozwala ,gdy akurat nie jestem chora i tak, wiedza ile mogę i co.Jestem sowa,nocnym markiem.
Usuńwitam, tak na moj gust, to za bardzo polegasz na domownikach, ktokolwiek nim jest, mama,...i ..? odciązenie czlonkow rodziny to początek, jesli zaczniesz zdawac sie na innych, bedziesz bardziej decyzyjna..Czy opiekunka to dobry pomysł czy zły..? Podstawowe pytanie; biorąc aktualny stan faktyczny takim jakim on jest, jak WYOBRAZASZ sobie twoje zycie..? andrea
OdpowiedzUsuńJeśli sama nie mogę się ubrać,umyć,usiąść położyć się,podrapać po głowie,wyjść do ubikacji ,wykąpać się,ubrać ani rozebrać,odwrócić się na bok ,poprawić nogę to na ile mogę być samodzielna? Opiekunki mam po to by odciążyć mamę i gdyby coś się stało zaniemogłaby to by umiał się mną ktoś zająć.Staram się nie wybiegać w przyszłość myślami ,bo nie wiem czy za rok będę żyć... przy mojej chorobie nie zna się dnia ani godziny. Po za tym raczej przyszłość klaruje się w brunatnych barwach. No chyba,że jakiś cud się stanie. Ach jak napisałaś/eś Andrea ,,odciązenie czlonkow rodziny to początek, jesli zaczniesz zdawac sie na innych, bedziesz bardziej decyzyjna'' Co masz na myśli pisząc to ?
Usuń