Brak mi ostatnio weny do pisania...
Przyszły święta,których się bałam. Ale byłam zadziwiająco spokojna.Podsumowując wigilię było wesoło i miło i śmiesznie. 25 i 26 spędziłam z mamą przed tv. Był luz blues,po prostu leniuchowanie
Sylwester był jak co roku i ja byłam,tym razem bez entuzjazmu.Tak jak kiedyś jeszcze czułam ,że jest święto,tym razem kompletnie nic... Trochę usiadłam ,rysowałam a póżniej mama chciała bym coś zjadła i niestety po posiłku znów poczułam się żle. Trzydziesty i 31 nie był dla mnie zbyt łaskawy,jedzenie czegokolwiek sprawiało mi ból . Folgowanie sobie przez święta [picie herbaty z cukrem i cytryna raz dziennie] było przyczyną złego samopoczucia. Myślałam,że chociaż zaliczę stały Sylwestrowy punkt programu ,którym są fajerwerki.Niestety i to mnie ominęło,bo wystrzały były w takim miejscu,ze oglądanie światełek było niemożliwe.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz