Tak,tak,miałam w sumie 2 imprezy urodzinowe.Wyszło zupełnie przypadkiem.W niedzile 5 stycznia ,nie mogłam zorganizować urodzin tak jak chciałam z kilku powodów , tak więc odwołałam. Jednak chciałam by przyjaciółka przyszła ze swoim nażyczonym. Wymyśliłam,że fajnie będzie jak przyjedzie mój brat z żoną . Po prostu będzie weselej. Zupełnie za to nie spodziewałam się wizyty P.. Szczena mi opadła jak go w drzwiach zobaczyłam... Wchodzi i składa mi życzenia .To było bardzo miłe i trochę się już za nim stęskniłam , bo miesiąc go nie widziałam.Było bardzo miło i wesoło... Urodzin miałam nie wyprawiać,jednak mama stwierdziła,że w sobotę na 11 chce bym sobie zaprosiła przyjaciół. No to ja na to jak na lato. I tak się stało. Wszyscy dopisali oprócz P . Tym razem nie mógł,szkoda . Jednak imprezka się udała,bo po pierwsze ,goście się szybko nie ulotnili. Było śmiechu co niemiara ,ale myślę,ze to też zasługa pysznej naleweczki od Ewusi. Trzymałam ją na lepsze czasy żołądka,ale im mijały miesiące tym gorzej z nim było . Pozniej zapomiałam,że ona sobie tam stoi na pułeczce i taka to historia pewnej naleweczki.
Więc malutka buteleczka naleweczki się rozlała po naparstkach ,ale to jakoś rozlużniło atmosferę .Było ekstra. Już nie mogę doczekać się następnego spotkania ,tym razem może spotkamy się na gry. Dostałam na urodziny eurobizness od koleżanki. Są chętni do gry,co mnie cieszy.
poniedziałek, 13 stycznia 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz