Powinnam pisać nocą.W tedy nachodzą mnie myśli ,tęsknoty....coraz mocniej tęsknie i uciekam ... i coraz mniej chce mi się być i rozmawiać; bo nie mam o czym.Czuje się pusta,wyalienowana ...Bo o czym tu mówić? Co dzień to samo.Rano dwie opiekunki,ubieranie,mycie. Picie,śniadanie. ..I tak samo każdego dnia..I co mam opowiedzieć,że coś naszkicowałam? . O tym można opowiedzieć w 2 słowach.
Ostatnio zauważyłam,że po pracy[ w sumie to hobby] ,gdy sobie siedzę[a nie siedzę codziennie] i coś robię to póżniej w nocy mam straszne bezdechy...muszę zaobserwować czy z tym ma związek póżne chodzenie spać czy pracowanie - czyli robienie tego co lubię. A może jedno i drugie? . A może zwyczajnie za dużo myślę na noc i to się przekłada...
Wczoraj za każdym razem przy bezdechu coś mi się działo z sercem...
Na razie nie mam kłopotu z oddechem w dzień ,więc inwazyjny jeszcze nie jest mi potrzebny. Jednak problemy uświadamiają mi,że czas mi się kończy i już na tyle rzeczy jest dla mnie za póżno ,że się nigdy nie wydarzą.To jest przerażające ...
Jutro u nas tak ciepło .Coraz więcej będzie ciepłych dni a ja będę siedzieć w domu. Nie wiem czy uda mi się wyjść tyle co rok temu . Przeraża mnie jakoś uroczystość komunijna która mnie w maju czeka.Nie jestem mocna z porannego wstawania...No i moja mama też nie. Bardzo trudno jej wstać ze względu na jej chorobę.O by Bóg jej dał dobre samopoczucie tego szczególnego dnia. I mi dał łaski.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Heecha życzę zdrówka i tej Łaski Pana Boga...
OdpowiedzUsuń