wtorek, 29 października 2013

Oh babeczki !


Dziś dostałam pożegnalne cupcake. 
Żegnam się na pół roku z A. moją rehabilitantką
 z wentylacji domowej
i taką mi sprawiła niespodziankę.
Ogólnie dziwi mnie,że ludzie mnie jakoś po lubią ,
bo ja w zasadzie nic takiego nie robię. 
Nie tryskam jakimś wielkim czy szczególnym poczuciem humoru ,
nie mam za bardzo co opowiadać bo non stop niemal siedzę w domu ,
ale lubię dyskutować na wiele tematów
,. Nie jestem jakoś rozrywkowa a jednak ,
lubią mnie. Może czują,że jestem szczerą,oddaną dla przyjaciół
osobą, na ogół spokojną...
Jeszcze zostały mi dwie babeczki. 
Ta z miętową czupryną i z wisienką.

 

poniedziałek, 28 października 2013

Malowania ciąg dalszy

Koszulka już niemal skończona.Dosłownie zostały drobne wykończeniówki.Pomaluję tylko oczy pirani ,górną płetwę i bąbelki powietrza. Jeśli nie dziś to jutro po śniadaniu. A tym czasem możecie pooglądać.
 Tak wygląda przód,
 a tak tył .
 Rybka znajduję się tak na łopadce mniej więcej.
Koszulka trafi do przemiłej 7 letniej dziewczynki.

czwartek, 24 października 2013

Taki króciutki wpis

Dziś byłam z przyjaciółmi na jesiennym spacerze.
Pogoda dopisała,było cieplutko i przyjemnie.
Szczerze ,myślałam że w tym roku już nie uda mi się na spacer wybrać.
Dziś  P. miał czas i ochotę na spotkanie .
Do wycieczki przyłączyła się  też G. z czego się bardzo cieszę.
Obraliśmy kurs na park w Lubostroniu,oddalony kilka kilometrów 
od mojego miejsca zamieszkania.

 Od 14.00 do niemal 18.00
byliśmy na świeżym powietrzu.

 Lubię szum liści pod kołami ,
jesień jest jednak piękna...




 Lubię stare drzewa,powyginane od starości,pokryte mchem.

Pięknie tam prawda?

sobota, 12 października 2013

Kolory pażdziernika

Środowy spacer przed spotkaniem u kolegi.
 Pogoda dopisała,było niemal bezwietrznie i słonecznie.
Nawet robaczki się budziły.


czwartek, 10 października 2013

Miało być trochę o czymś innym

Musze powiedzieć,że w tym roku ,choć były emocjonalne wzloty i upadki i niemalże wakacje przesiedziałam w domu to na szczęście takie rzeczy szybko zacierają się w pamięci i zostaje ta reszta,a tą resztą  są wypady z przyjaciółmi.Myślałam,że jak przyjdzie pażdziernik to pewnie wszystko się skończy ,lub bardzo przystopuje. 
A tu niespodzianka,jednak nic sie nie kończy. To super,ponieważ odbijam sobie czasy samotności gdzie były tylko spacery po moim mieście ,które pokonywałam tymi samymi oklepanymi scierzkami.Wprawdzie z moją kochaną mamą,jednak ile można z rodzicem? ...Poza letnimi spacerami było chorowanie,od pażdziernika aż  do maja .Co 3 lub 4 tygodnie brałam antybiotyki . I ta nieustanna walka o siły ,a póżniej już obawa o zdrowie i ciagłe napięcie z tym zwiazane....
Teraz czyli od 3 lat ,zaczełam nowy rozdział w swoim życiu.Rozdział ,który wprowadzał mnie w normalność.To był powolny proces ,właściwie on nadal trwa. Przestałam bać się o to ,że może ubrałam się za lekko i teraz złapię chorobę,nie przejmuję się tak tym bardzo jak kiedyś. Nie boję się wychodzić zimą. Pewnie ,że kondycja fizyczna nie będzie taka  dobra  jak przed feralnymi feriami w Tleniu '93...żałuję czasem ,że straciłam wiele sprawności  bezpowrotnie,straciłam przez te ferie tak wiele...
Przez  namowy G. zdecydowałam się na  respi  i to była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć,bo moja męka z zapaleniami płuc się skończyła .
Dzięki Florci odkrywam na nowo radość życia,przyjażni,spełniam przy jej pomocy i radości swoje  marzenia,te duże i te maleńkie.Mogę spotykać się z przyjaciółmi w ich domach,co nigdy tego nie robiłam .Nie spotykałam się w taki sposób towarzysko.Zawsze bardzo  tego pragnełam i chciałam poczuć jak to jest.Nikt nigdy nie zapraszał mnie na urodziny, domówki i inne imprezy,choć miałam koleżanki. 
Dzięki G. mam przyjaciela .Gdyby nie ona nie miałabym szansy go poznać. I on nie miał by szansy mnie polubić. Teraz robię rzeczy z przyjaciółmi o których wcześniej mogłam  tylko śnić; koncerty ,kino ,potańcówki i wariactwa jak wygłupy,siadanie pod drzewami i na murkach...
Co jeszcze mnie czeka? Może lot balonem,albo przejażdzka super szybką wyścigówką? Nocny spacer? Myślę,że to i wiele więcej jest możliwe. 

poniedziałek, 7 października 2013

SDM

Byłam na koncercie Starego Dobrego Małżeństwa .Chłopaki [no już nie tacy chłopcy ;-) ] zechcieli zagrać w naszej małej mieścince sobotniego wieczoru. Bilety były w bardzo korzystnej cenie  w porównaniu do tego ile kosztują naprawdę. Nie będę kłamać,nie jestem fanką SDM,nie mam płyt,ale znam zespół,ponieważ mój brat za czasów zawodówki słuchał ich namiętnie.Z trzy piosenki utkwiły mi w pamięci i ze 2 bardzo lubię. Moi przyjaciele za to mają wielki sentyment do ich muzyki i wszyscy szli na koncert ,no to i ja chciałam. Miałam obawy,czy mi się spodoba.Teraz śpiewają głównie nowy repertuar.Chciałam też być ,,fanką '' w pewnym sensie.Chciałam by coś jeszcze nas zespoliło bardziej jako przyjaciół  i zespoliło. Koncert był super.Dojrzałam do poezji śpiewanej,polubiłam ją już kilka lat temu. Dostałam dwa bilety  w prezencie od  przyjaciółki E. Więc na koncert poszłam ze P.  G. też była ,ale siedziała gdzieś indziej ,ponieważ wyszła szybciej z domu. My usiedliśmy koło E. zupełnie przypadkowo. 
Muzyka na żywo to jest to co Heecha lubi. Lubi brzmienie gitary ,elektrycznej i akustycznej ,no i harmonijki oczywiście. Był też duży kontrabas ,który był na nie jednym koncercie,było to po nim widać. Lubię też brzmienie skrzypiec i saksofonu. Skrzypce lubię we współczesnym brzmieniu.
Wracajmy jednak do koncertu  fajnie jest móc tak spędzać czas wolny z przyjaciółmi,siedzieć obok siebie,szeptać i słuchać i chłonąć muzykę całym sobą.


czwartek, 3 października 2013

Piórko z Twych skrzydeł

Dziś  się pojawiłeś,w mym cichym cierpieniu , który w darł się w moje życie nagle obracając moje nadzieje w proch. Jak anioł przyszedłeś ,nie mogąc na jawie ,zawsze we śnie. Ukoić mój ból . Jesteś uśmiechasz się, przytulasz i dajesz ogrom wsparcia. 
Roztaczasz ciepło bez słów i spokoj wkoło...nie ma bólu. Śnię o o śnie w Twych ramionach... Po prostu tak zwyczajnie...