niedziela, 26 czerwca 2011

Niewolnictwo istnieje i w naszym kraju

Wczoraj przyszła sąsiadka do mojej mamy.Opowiadała co tam u niej ,o wnukach ,synowej,synach.Im dłużej słuchałam tym bardziej wzrastała u mnie złość. Co z tymi dziećmi sie dzieje? Czemu tak synowie jawnie daja wykorzystywać swoje matki przez swoje żony...Czyta się pełno takich rzeczy w gazetach,słyszy w programach telewizyjnych.
Pewna synowa traktuje swoja teściową jak służącą.Nie gotuje obiadów sama w domu,przychodzi się stołować z cała rodzinka u ,,mamy''.Teściowa sprząta u niej w domu .Synowa choć mogłaby sama gotować i robić wszystkie czynności żony woli wyręczać się schorowana teściową. Gdy trzeba powiesić pranie nie zrobi tego,nawet ładnie nie poprosi ,tylko mówi że trzeba je powiesić. 
I ja się pytam ,gdzie szacunek ?Gdzie miłość? Ja nie piszę,że taka teściowa nie może pomagać,ale nie wolno robić z niej niewolnicy! Czemu te matki nie mają odwagi się bronić,bronić swojej zasłużonej wolności na emeryturze,nie dać się wmanewrować w powtórne macierzyństwo. Młodzi powinni starać się sami sobie radzić ,sami wychowywać swoje pociechy.A jeśli to niemożliwe powinni się liczyć z możliwościami i siłami swoich rodziców nad opieką ich pociech. Młodzi czasem myślą ,że podrzucą malucha babci,bo przecież on nie ma co robić,ma tyle wolnego czasu. Ale ta babcia wychowała już swoje dzieci i te dzieci powinny umieć brać odpowiedzialność za swoje życie ,swoje rodziny. Nie powinno być tak,że to babcia staje się matka dla swoich wnuków. A często zdarza się tak,że babcia ma opiekować się dzieckiem 12 godzin,ale nie daj Boże je wychowywać i wprowadzać swoje zasady . 
Złości mnie coś takiego,naprawdę bardzo.

Nadzieja powraca

Czytając poprzedni post widzę,że znów spanikowałam.Nie byłoby jednak tak gdyby mi tak bardzo  nie zależało na wyjeździe z G. Teraz wszystko układa się dość ładnie,choć z rana czuję się trochę połamana,jak tusz po chorobie.A minął już praktycznie miesiąc. Nie wolno mi się przemęczać.Wszystko idzie ku słońcu,w dobrą stronę.Miejmy nadzieję,że tak już zostanie do samego końca lipca.Choroby póki co nie ma i mam nadzieję,że tak zostanie. Zaczęłam brać leki  wziewne na płuca i czuję znaczną poprawę.

czwartek, 23 czerwca 2011

Smutki

Ten nasz wspólny wyjazd z G . od samego początku wydawał mi się nie realny,gdy o nim myślałam,nie czułam by to się miało wydarzyć.Czyżbym coś przeczuwała ? Piękne ,zabawne i zakręcone rzeczy wydążają się w moim życiu niezmiernie rzadko. A taki wspólny dwutygodniowy wypad  to coś bardzo miłego by było.
To takie dziwne ,przez całą zimę nie mal nie chorowałam a teraz w ciepłe dni w krótkim czasie następna choroba.

środa, 22 czerwca 2011

Obawy

Tak jak w tytule obawy są,teraz jest coraz więcej.Na początku nie dopuszczałam żadnych do siebie.Tyle pracy przede mną ,a czasu tak mało! Czy stanę na wysokości zadania?Najgorsze co się może zdarzyć to zawieść i siebie i jego.Chęci mam wiele i pomysłów tyle samo.Jedyne co mnie może pokonać to brak sił i brak zdrowia .

wtorek, 21 czerwca 2011

Czy dobrze wybrałam?

Kupienie oprawek do okularów pozornie nie jest takie proste,przynajmniej w moim przypadku.Nie mogę sobie swobodnie pojechać do kilku optyków ,pooglądać i porównać cen,pomyśleć i na końcu kupić.Nie mam transportu ,nie mam samochodu i nie mam kierowcy .Dziś był optyk koło okulistki.Wyszło na to ,że kupiłam oprawki zupełnie nie w swoim kolorze.Nic nie mam czerwonego oprócz przypinki kwiatka z czerwonymi płatkami,urzekła mnie kiedyś swoja urodą. Nigdy jej nie wykorzystałam,bo to był jedyny czerwony akcent ,który miałam.Teraz gdzieś przepadła. Nie nosze tej barwy ,choć gdybym mogla nosić rzeczy z dekoltem lub sukienki,to może i bym miała jakiś ciuch w tej barwie.Tak czy siak nie ma odwrotu.Są czerwone oprawki i tak musi być.Nawet mi w nich ładnie.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Dobry humor mam

W weekend rozmawiałam z Przemkiem przez skype.To niesamowita osoba ,pełen pasji do swojej pracy oraz pasji którą jest wolontariat .Jest zabawnym , ciepłym i skromnym człowiekiem,choć wykonuje bardzo poważna pracę.Nie zadziera nosa choć by mógł , bo jest bardzo wykształcony . Quasimodo ma serce na dłoni.
Uśmiałam się setnie w czasie rozmowy,tak mi było to potrzebne. Przy tym człowieku  chandra  nie grozi.

sobota, 18 czerwca 2011

Rozmowy niekontrolowane

Mariposa:  Czy masz marzenia?
Heecha : Oczywiście jak każdy człowiek mam marzenia i te wielkie i maleńkie. Zupełnie przyziemne i nierealne . Większość moich marzeń jest nie do zrealizowania.
Mariposa: A możesz coś o nich powiedzieć?
Heecha : Kilka mam bardzo osobistych,które zostawię sobie w sercu.Dla postronnych były by banalne i śmieszne.
Mariposa: A może jednak nie banalne ,proszę uchyl rąbka tajemnicy.
Heecha: Dotknąć stopami piasku na plaży...założyć sukienkę...usiąść pod drzewem i zrobić sobie zabawne zdjęcia z przyjaciółmi... zrobić sobie sesję zdjęciową z profesjonalnym makijażem i  fryzurą...oraz ...
Nie będę wymieniać tu pragnień typu chciałabym  dobrej kondycji  fizycznej,zdrowia,zdrowia dla mojej mamy .Wiadomo to jest marzenie oczywiste.Wielu o tym marzy.
Marzę na przykład o tym by nasz duży pokój wyremontować; pozaklejać dziury w ścianie,pomalować.Po prostu nie wstydzić się go.Ale nie ma na to funduszy i nie wiadomo czy kiedykolwiek się znajda. 
Marzą mi się nowe meble dla mamy,by ułatwić jej życie.Przydałaby się jej jakaś fajna szafka z szufladami.
Albo zrobić coś z przedpokojem, jest on okropny.Tapeta odłazi od ściany... :((
Mariposa: Jakie jeszcze? 
Heecha: Chciałabym spotkać się z przyjaciółką z okolic Wadowic .Kawał  drogi od nas. Dla sprawnych to żaden problem,dla mnie to równie niewykonalne jak podróż zagraniczna. 
Mam tez materialne marzenia, takie jak posiadanie maszynki Cuttlebug  .To takie moje robótkowe chciejstwo. :P
Mariposa: Nic się nie spełniło??
Heecha : Oczywiście ,ze się ziściły.
Mariposa :?
Heecha : wózek elektryczny,jest on bardzo cenny dla mnie .Dzięki niemu czuję się samodzielna wolna,dodaje mi tez wiele pewności siebie .Niestety być może niedługo będzie stać bezczynnie ,bo coraz zadziej wychodzę na dwór. Nie wiadomo czy w przyszłych latach będę miała jak wyjść... 
Mariposa : Przykre.
Heecha : życie... Marzyłam o poznaniu nowych pozytywnie naładowanych osób,poznałam... od jednego z nich dostałam malutki aparat fotograficzny.Jak możesz się domyśleć marzyłam o takim ,małym, lekkim i do ręki. 
No i teraz jest duża szansa na spełnienie kolejnego dużego marzenia, ale nic nie powiem ,by nie zapeszyć. ;) 
    
  

środa, 15 czerwca 2011

 


Oprę się na Twym ramieniu,mój aniele zloty
Twa twarz tak łagodna koi moje myśli
Nie musisz nic mówić,pomilczmy trochę
Ja wiem i Ty wiesz co kołacze się w mym sercu.
Oprę się na Twym ramieniu,mój aniele zloty
pomilczmy trochę i wsłuchajmy się
w muzykę naszych serc. 

Relacje

Jak było na imprezie?Naprawdę miło.Moje obawy[tyci,tyci] były zupełnie niepotrzebne .Czułam się jakbym była wśród swojej rodziny.Troszkę rozmawiałam.Było fajnie.Nawet zjadłam troszkę pysznej sałatki ,mięska z grilla i ciasta.Sama solenizantka nie wiele siedziała i niewiele zjadła,bo była rozchwytywana przez swoich małych pociesznych wielbicieli :) Mam nadzieje,że za rok też mnie zaprosi .

piątek, 10 czerwca 2011

Uśmiecham się dziś szerzej

Mój humor znacznie się poprawił.Jak zawsze po spotkaniu z G. i po telefonie P. .Przede mną impreza na która zostałam zaproszona. Może to głupio zabrzmi ,ale to moja pierwsza impreza. Będzie dużo gości ,których nie będę znać ,ale chrzanić to.By kogoś poznać trzeba najpierw tego kogoś nie znać.Byle bym się nie denerwowała, bo wszystko popsuję.I żeby mi zdrowie dopisało.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

,,,

Może teraz będzie już dobrze? Pragnęłabym tego bardzo...może faktycznie bywam przewrażliwiona,ale ostatnio tyle się wydarzyło ,że się pogubiłam... trudno dać mi wiarę,że nagle będzie wszystko ok.

Dziś nie jest lepiej

Tak jak w tytule. Chciałabym zamienić się w słup soli.Zniknąć ,nic nie czuć .Zaszyć się w dziupli ,lub odfrunąć na inny rozłożysty i mocny dąb.Ukoić ból w jego soczyście zielonych liściach i odnaleźć spokój.Odnaleźć radość.Ale tą czystą i nieodpartą radość można znaleźć tylko w jednym miejscu.Tylko po tamtej stronie.W takich chwilach chciałabym się tam znaleźć .Jednak przejście nigdy nie jest łatwe,tak jakbyśmy tego chcieli i nie na naszych warunkach.Gdyby można tak tam pofrunąć bez bólu rodziny i bez naszego bólu fizycznego.
Zapakować plecak tylko w dobre wspomnienia, pokiwać   bliskim na pożegnanie i rzucić z uśmiechem : Do zobaczenia...

piątek, 3 czerwca 2011

Reaktywacja

Po raz drugi zakładam ten blog.Istniał zaledwie tydzień kiedy okazało się,że na blogerze wszystko zwariowało i mój blog też. Jedynym wyjściem było zlikwidować go . Byłam zła naprawdę.Mam nadzieję,że teraz wszystko będzie działać jak należy.